drzwi
spojrzał na leżące wokół mnie dwie walizki, ale nic nie powiedział. Jego wzrok
przeniósł się na mnie.
Przez chwile nasze spojrzenia się spotkały, ale potem mimo woli odwróciłam wzrok w inną stronę.
Bez słowa siadł obok mnie na łóżku i zapatrzył się w przestrzeń. Wiedziałam, że o czymś intensywnie
rozmyśla więc mu nie przeszkadzałam. Po chwili ocknął się jakby z jakiegoś snu i popatrzył na mnie
tępym wzrokiem. Miałam wrażenie, że dopiero po chwili uświadomił sobie co on tu w ogóle robi.
Patrzyłam się na niego z przerażeniem. Wyglądał jakoś dziwnie.
-Wyrzucili cię?- spytał po chwili przerywając ciszę
-Nie
-To dlaczego wyjeżdżasz?- zapytał
-Bo muszę, sprawy prywatne- wyjaśniłam
-Zawsze mówiłaś mi jak się coś działo..
-Mogę to samo powiedzieć o tobie
-Wybacz mi, nie mogłem, obiecałem Susan..
-Rozumiem - powiedziałam mimo, że nie sprawiałam takiego wrażenia
-Powiesz mi dlaczego jedziesz?
-Niestety nie
-Nie możesz zostać?- spytał
-Bardzo bym chciała, ale nie mogę. Naprawdę bym chciała- dodałam
-Szkoda. Pożegnałaś się z kolegą ?- mówiąc to podkreślił wyraźnie słowo kolega
-Tak
-Jak zareagował, że wyjeżdżasz?
Popatrzyłam na niego z uśmiechem.
-Normalnie, a czego się spodziewasz?
-Normalnie, czyli jak?- zapytał
Tym razem patrząc na Adama szczerze się zaczęłam śmiać.
-Pożegnaliśmy się, wymieniliśmy e-mailami, Fb i Twitterem, coś jeszcze chcesz wiedzieć?
Ręczę ci, że nie padliśmy sobie w objęcia płacząc i zawodząc na pożegnanie
-Nie o to mi chodziło..
-A o co?- spytałam
-Kto to w ogóle jest?- spytał
-Tak naprawdę to nie wiem. Poznałam go przez przypadek
-I mu tak od razu zaufałaś?
-Nie- zaśmiałam się- nie chodziłam z nim sama na imprezy, ale z większą ilością osób jeśli o to pytasz
-To dobrze- mruknął bardziej do siebie niż do mnie
-To inspekcja zakończona?- zaśmiałam się- jesteś czasami gorszy niż moi rodzice
-Ktoś musi- uśmiechnął się
-No dobra.. ale czemu akurat ty?
-A nie pasuje ci to?- spytał
-To trochę takie dziwne, w końcu się przyjaźnimy, a ty zawsze mnie o wszystko wypytujesz z najmniejszymi szczegółami..
-Bo się o ciebie martwię..
-Ale o Susan też się martwisz, też się z nią przyjaźnisz, a jednak nie wypytujesz jej o wszystko na
każdym kroku..
-Nic nie rozumiesz..
-No właśnie.. dlatego pytam..
-O której masz autobus?
-Lecę samolotem- powiedziałam
-Samolotem? A to czemu?- zdziwił się
-Bo nie ma akurat żadnego powracającego autokaru, a rodzicom zależy na czasie..
-Czyli to z ich powodu wracasz?
-Nie zupełnie, ale po części tak..
-W ogóle można tak? Telefonicznie zwolnić niepełnoletnie dziecko z obozu, wykupić mu bilet na samolot i pozwolić mu samemu wracać mimo, że jakby nie patrzeć nadal jest na obozie?
-Nie- powiedziałam ze śmiechem
-Dobra rozumiem- zaśmiał się Adam- twoi rodzice potrafią wszystko
-Właśnie- potwierdziłam
-Także samolot masz o której?
-O dwudziestej drugiej..
-O której musisz wyjechać z hotelu?
-Wychowawca mówił, że o dziewiętnastej, tak na wszelki wypadek, jakby były korki..
-Czyli ile masz jeszcze czasu?- spytał w poszukiwaniu zegarka lub jakiegoś telefonu
-Trzy godziny..- powiedziałam- a co?
-Czyli trzy godziny dla nas…
-Nas?- powtórzyłam
-Przecież nie pozwolę ci trzy godziny siedzieć samej w pokoju- powiedział z powagą Adam
-Co zamierzasz robić?- spytałam
-Mam zamiar… w sumie jeszcze nie wiem..- zaczął się zastanawiać
-Pograjmy w coś- zaproponowałam
-W co?
-No nie wiem. Zagrajmy wszyscy w coś, kalambury, albo jakąś taką grę..
-W butelkę?- na propozycję Adama parsknęłam śmiechem
-W butelkę mówisz?- powtórzyłam udając, że rozważam tę propozycję
-Na rozbieranie na przykład..
-Masz zamiar się rozebrać przed dziewczynami? Nieźle- skwitowałam
-A skąd pomysł, że przegram?- spytał
-Intuicja
-A jeśli ty przegrasz?- spytał
-To nie możliwe- powiedziałam z pewnością w głosie
-Dlaczego?
Nie było mi jednak dane odpowiedzieć. Do pokoju wszedł Kuba, Marcin, Dawid, a chwilę po nich
Kaśka, Marlena i wlekąca się za nimi Susan.
-Co robimy?- spytał Dawid
-Gramy w butelkę- mruknął Adam
-Nie- zaprotestowałam- nie na trzeźwo
-Czemu?- zdziwiła się Kaśka
-Bo on chce grać na rozbieranego- wyjaśniłam
-To trzeba coś znaleźć- zaśmiała się Marlena wyciągając z walizki butelkę
-Czyli pełną butelkę już mamy, jeszcze coś pustego- teraz poszukiwania rozpoczęła Kaśka ale nic nie znalazła
-Ja mam- odezwałam się. Po chwili podałam jej potrzebną rzecz.
-Idę o zakład, że Megan przegra- zaśmiał się Adam
-A ja idę o zakład, że nie- powiedziałam
-Czemu? Skąd to możesz wiedzieć?- dopytywał się
-Bo ja na trzeźwo z wami nie gram, a pić też nie mogę, bo dziś wyjeżdżam..
-Faktycznie- mina Adama była bezcenna
-Grajcie beze mnie- powiedziałam- i tak będę mieć niezły ubaw z Was
-Coś sugerujesz?- spytał Dawid
-Nigdy- zaśmiałam się- to jak gracie? Na wyzwania czy na rozbieranego?
-Wyzwania- odpowiedziała mi Susan
Jak zwykle, póki byli trzeźwi wyzwania były na luzie. Każdy był w stanie je wykonać. Jednak od momentu,
kiedy alkoholu zaczęło ubywać, stawały się coraz bardziej osobiste. Leżałam na łóżku i przypatrywałam
się ich grze. Momentami nie mogłam przestać się śmiać patrząc na tych głupoli. Mimo, że moje wakacje
tutaj trwały tylko tydzień, to uważam je za udane. Jednym z wyzwań, do których włączono i mnie, to
było całowanie. Musiałam zostać pocałowana najpierw przez Dawida, a następnie przez Adama.
Było to dziwne- całować się z przyjacielem, ale w sumie był to mój ostatni dzień tutaj, więc było mi
wszystko jedno. Zanim oni wrócą do Polski, nie będą już o tym pamiętać.
Dwie i pół godziny bardzo szybko minęły, a ja musiałam się już powoli zbierać. Wstałam więc i
przytuliłam wszystkich po kolei (nawet Susan).
-Odprowadzę Cię- zaofiarował się Adam
-Lepiej nie- powiedziałam patrząc na niego, bardzo było od niego czuć, że pił
Pożegnanie było inne niż się spodziewałam. Było takie bardziej czułe. Mimo spędzonego tutaj
zaledwie tygodnia bardzo zżyłam się z nimi, co było dla mnie czymś zupełnie nowym.
Teraz pozostawało mi tylko wrócić do Polski.
_________________
Tak wiem, rozdział miał być wczoraj ale nie miałam jak zalogować się na blog. Więc musiałam to przełożyć. Prawdopodobnie założę nową zakładkę, w której będę informowała Was, jeśli publikacja rozdziału się przedłuży
bo czasami się zdarzają różne nie przewidziane wcześniej okoliczności...
xx
Przez chwile nasze spojrzenia się spotkały, ale potem mimo woli odwróciłam wzrok w inną stronę.
Bez słowa siadł obok mnie na łóżku i zapatrzył się w przestrzeń. Wiedziałam, że o czymś intensywnie
rozmyśla więc mu nie przeszkadzałam. Po chwili ocknął się jakby z jakiegoś snu i popatrzył na mnie
tępym wzrokiem. Miałam wrażenie, że dopiero po chwili uświadomił sobie co on tu w ogóle robi.
Patrzyłam się na niego z przerażeniem. Wyglądał jakoś dziwnie.
-Wyrzucili cię?- spytał po chwili przerywając ciszę
-Nie
-To dlaczego wyjeżdżasz?- zapytał
-Bo muszę, sprawy prywatne- wyjaśniłam
-Zawsze mówiłaś mi jak się coś działo..
-Mogę to samo powiedzieć o tobie
-Wybacz mi, nie mogłem, obiecałem Susan..
-Rozumiem - powiedziałam mimo, że nie sprawiałam takiego wrażenia
-Powiesz mi dlaczego jedziesz?
-Niestety nie
-Nie możesz zostać?- spytał
-Bardzo bym chciała, ale nie mogę. Naprawdę bym chciała- dodałam
-Szkoda. Pożegnałaś się z kolegą ?- mówiąc to podkreślił wyraźnie słowo kolega
-Tak
-Jak zareagował, że wyjeżdżasz?
Popatrzyłam na niego z uśmiechem.
-Normalnie, a czego się spodziewasz?
-Normalnie, czyli jak?- zapytał
Tym razem patrząc na Adama szczerze się zaczęłam śmiać.
-Pożegnaliśmy się, wymieniliśmy e-mailami, Fb i Twitterem, coś jeszcze chcesz wiedzieć?
Ręczę ci, że nie padliśmy sobie w objęcia płacząc i zawodząc na pożegnanie
-Nie o to mi chodziło..
-A o co?- spytałam
-Kto to w ogóle jest?- spytał
-Tak naprawdę to nie wiem. Poznałam go przez przypadek
-I mu tak od razu zaufałaś?
-Nie- zaśmiałam się- nie chodziłam z nim sama na imprezy, ale z większą ilością osób jeśli o to pytasz
-To dobrze- mruknął bardziej do siebie niż do mnie
-To inspekcja zakończona?- zaśmiałam się- jesteś czasami gorszy niż moi rodzice
-Ktoś musi- uśmiechnął się
-No dobra.. ale czemu akurat ty?
-A nie pasuje ci to?- spytał
-To trochę takie dziwne, w końcu się przyjaźnimy, a ty zawsze mnie o wszystko wypytujesz z najmniejszymi szczegółami..
-Bo się o ciebie martwię..
-Ale o Susan też się martwisz, też się z nią przyjaźnisz, a jednak nie wypytujesz jej o wszystko na
każdym kroku..
-Nic nie rozumiesz..
-No właśnie.. dlatego pytam..
-O której masz autobus?
-Lecę samolotem- powiedziałam
-Samolotem? A to czemu?- zdziwił się
-Bo nie ma akurat żadnego powracającego autokaru, a rodzicom zależy na czasie..
-Czyli to z ich powodu wracasz?
-Nie zupełnie, ale po części tak..
-W ogóle można tak? Telefonicznie zwolnić niepełnoletnie dziecko z obozu, wykupić mu bilet na samolot i pozwolić mu samemu wracać mimo, że jakby nie patrzeć nadal jest na obozie?
-Nie- powiedziałam ze śmiechem
-Dobra rozumiem- zaśmiał się Adam- twoi rodzice potrafią wszystko
-Właśnie- potwierdziłam
-Także samolot masz o której?
-O dwudziestej drugiej..
-O której musisz wyjechać z hotelu?
-Wychowawca mówił, że o dziewiętnastej, tak na wszelki wypadek, jakby były korki..
-Czyli ile masz jeszcze czasu?- spytał w poszukiwaniu zegarka lub jakiegoś telefonu
-Trzy godziny..- powiedziałam- a co?
-Czyli trzy godziny dla nas…
-Nas?- powtórzyłam
-Przecież nie pozwolę ci trzy godziny siedzieć samej w pokoju- powiedział z powagą Adam
-Co zamierzasz robić?- spytałam
-Mam zamiar… w sumie jeszcze nie wiem..- zaczął się zastanawiać
-Pograjmy w coś- zaproponowałam
-W co?
-No nie wiem. Zagrajmy wszyscy w coś, kalambury, albo jakąś taką grę..
-W butelkę?- na propozycję Adama parsknęłam śmiechem
-W butelkę mówisz?- powtórzyłam udając, że rozważam tę propozycję
-Na rozbieranie na przykład..
-Masz zamiar się rozebrać przed dziewczynami? Nieźle- skwitowałam
-A skąd pomysł, że przegram?- spytał
-Intuicja
-A jeśli ty przegrasz?- spytał
-To nie możliwe- powiedziałam z pewnością w głosie
-Dlaczego?
Nie było mi jednak dane odpowiedzieć. Do pokoju wszedł Kuba, Marcin, Dawid, a chwilę po nich
Kaśka, Marlena i wlekąca się za nimi Susan.
-Co robimy?- spytał Dawid
-Gramy w butelkę- mruknął Adam
-Nie- zaprotestowałam- nie na trzeźwo
-Czemu?- zdziwiła się Kaśka
-Bo on chce grać na rozbieranego- wyjaśniłam
-To trzeba coś znaleźć- zaśmiała się Marlena wyciągając z walizki butelkę
-Czyli pełną butelkę już mamy, jeszcze coś pustego- teraz poszukiwania rozpoczęła Kaśka ale nic nie znalazła
-Ja mam- odezwałam się. Po chwili podałam jej potrzebną rzecz.
-Idę o zakład, że Megan przegra- zaśmiał się Adam
-A ja idę o zakład, że nie- powiedziałam
-Czemu? Skąd to możesz wiedzieć?- dopytywał się
-Bo ja na trzeźwo z wami nie gram, a pić też nie mogę, bo dziś wyjeżdżam..
-Faktycznie- mina Adama była bezcenna
-Grajcie beze mnie- powiedziałam- i tak będę mieć niezły ubaw z Was
-Coś sugerujesz?- spytał Dawid
-Nigdy- zaśmiałam się- to jak gracie? Na wyzwania czy na rozbieranego?
-Wyzwania- odpowiedziała mi Susan
Jak zwykle, póki byli trzeźwi wyzwania były na luzie. Każdy był w stanie je wykonać. Jednak od momentu,
kiedy alkoholu zaczęło ubywać, stawały się coraz bardziej osobiste. Leżałam na łóżku i przypatrywałam
się ich grze. Momentami nie mogłam przestać się śmiać patrząc na tych głupoli. Mimo, że moje wakacje
tutaj trwały tylko tydzień, to uważam je za udane. Jednym z wyzwań, do których włączono i mnie, to
było całowanie. Musiałam zostać pocałowana najpierw przez Dawida, a następnie przez Adama.
Było to dziwne- całować się z przyjacielem, ale w sumie był to mój ostatni dzień tutaj, więc było mi
wszystko jedno. Zanim oni wrócą do Polski, nie będą już o tym pamiętać.
Dwie i pół godziny bardzo szybko minęły, a ja musiałam się już powoli zbierać. Wstałam więc i
przytuliłam wszystkich po kolei (nawet Susan).
-Odprowadzę Cię- zaofiarował się Adam
-Lepiej nie- powiedziałam patrząc na niego, bardzo było od niego czuć, że pił
Pożegnanie było inne niż się spodziewałam. Było takie bardziej czułe. Mimo spędzonego tutaj
zaledwie tygodnia bardzo zżyłam się z nimi, co było dla mnie czymś zupełnie nowym.
Teraz pozostawało mi tylko wrócić do Polski.
_________________
Tak wiem, rozdział miał być wczoraj ale nie miałam jak zalogować się na blog. Więc musiałam to przełożyć. Prawdopodobnie założę nową zakładkę, w której będę informowała Was, jeśli publikacja rozdziału się przedłuży
bo czasami się zdarzają różne nie przewidziane wcześniej okoliczności...
xx
Daleej ! :* uwielbiam jak piszesz :D to uzależnia *_*
OdpowiedzUsuńWiesz...skakałam ze szczęścia, jak wstawiłaś rozdział. Normalnie biegałam po pokoju i piszczałam jak mała dziewczynka. Czegóż mogę od ciebie oczekiwać? Megan=Adam=Love Forever.
OdpowiedzUsuńKocham,kocham,KOCHAM! <3
OdpowiedzUsuńświetne :D Czekam na kolejne :DD ♥
OdpowiedzUsuńŚwietne :D
OdpowiedzUsuńhttp://andsoiloveyoubaby.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM :)
świetny blog .czekam na następny rozdział . zapraszam do siebie :http://koffyou.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńGenialnie :)
OdpowiedzUsuńKiedy bd następny rozdział ?? *.* Cudooowny :D
OdpowiedzUsuńKocham to! <3
OdpowiedzUsuńKomentować to co napisałaś, to sztuka, bo jessteś świetna i jak dla mnie najlepsza o bezkonkurencyjna. Kochana Megan. Rozdział mega wciągający, serio. Ciekawi mnie co bd dalej, no i oczywiście kiedy nn ?kocham , kocham i jeszcze raz kocham <3
OdpowiedzUsuńkocham tego twojego bloga. masz naprawde wielki talent
OdpowiedzUsuńkocham too ... <3
OdpowiedzUsuń