piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 33 (2)

-Megan wstawaj- usłyszałam
-Zostaw mnie- mruknęłam
-Wstań- usłyszałam ponownie
-Boli mnie głowa- powiedziałam otwierając oczy i patrząc tępo na Max'a
-Nic dziwnego- zaśmiał się- trzeba było tyle nie pić
-Wiem- przyznałam- to była głupota
-Też tak zawsze mówię po fakcie- powiedział- ale i tak trzeba przyznać, że masz mocną głowę do picia...
-Ile w ogóle wypiłam?- spytałam
-Nie wiem- zaśmiał się- pamiętam tylko tyle, że wygrałaś zakład..
-Jaki zakład?- spytałam przerażona
-Nie pamiętasz?- spytał wciąż rozbawiony- założyłaś się z moim kumplem, że wypijesz więcej
-Tak? Dobrze wiedzieć..
Jakim cudem mogłam się tak upić? Nie miałam nawet siły się nad tym zastanawiać. Miałam wrażenie, że zaraz rozsadzi mi głowę. Max przyniósł mi jakieś tabletki, po których poczułam się odrobinę lepiej. W końcu po godzinie udało mi się wstać z łóżka. Pierwszego dnia w Londynie upiłam się na imprezie, a miałam przecież szukać tutaj nowego, lepszego życia. Przede wszystkim miałam znaleźć pracę i mieszkanie. Nie mogłam przecież cały czas mieszkać u Max'a.
-O wreszcie jesteś- powiedział, kiedy weszłam do salonu
-Nikogo nie ma?- spytałam, bo wczoraj zupełnie zapomniałam zadać tego pytania.
-A kto miałby tutaj być?- zdziwił się
-Sam tutaj mieszkasz?- spytałam
-Tak- zaśmiał się
-Fajnie- powiedziałam
-Masz ochotę pozwiedzać Londyn?- zapytał
-Nie- powiedziałam- nadal boli mnie głowa
Cały dzień spędziliśmy oglądając telewizję. Dopiero wieczorem wyszliśmy na spacer po Londynie. Powietrze tutaj wieczorem było dużo lżejsze niż w ciągu dnia. Nie było tak bardzo czuć spalin i można było normalnie spacerować. 
-Co masz zamiar robić w życiu?- spytał po chwili
-Co to za pytanie?- zaśmiałam się
-Odpowiedz
-Sama nie wiem. Chce zarobić na studia, iść na jakiś kierunek, który będzie mnie interesował, a potem poszukać pracy pod tym kątem...- powiedziałam
-Lubisz samochody?- spytał
-W jakim sensie?
-Widzisz szybki samochód i co myślisz?
Popatrzyłam chłopaka jak na idiotę, ale jego mina mówiła, że pyta poważnie.
- Czasami wyobrażam sobie siebie za kierownicą- przyznałam- ale zawsze zastanawiam się jak to jest.. jechać bez ograniczeń...
-Nauczę cię jeździć- powiedział
-Max ja się zabije jak będę musiała jechać lewą stroną drogi- zaśmiałam się
-Dlatego będziesz mogła jechać po prawej stronie- powiedział
-Co ?- zdziwiłam się
-Jutro ci wszystko wyjaśnię- powiedział
-Kim ty jesteś?- spytałam coraz bardziej zaniepokojona
-Dlaczego pytasz?
-Mieszkasz sam w takim domu, masz taki samochód.. Jestem z Polski, ale wiem, że mieszkasz w najbogatszej dzielnicy... W życiu na żadnej imprezie nie widziałam aż tyle zioła!
-Bo Polacy nie potrafią iść na całość- powiedział
-Max wiesz, że to nie prawda.. Kim ty jesteś?- powtórzyłam chociaż czułam, że to bez sensu
-Naprawdę jesteś ciekawa skąd mam tyle kasy?
-Wiem, że nie powinno mnie to obchodzić, ale tak, jestem tego ciekawa..
-Jutro się wszystkiego dowiesz- powiedział
-Czemu jutro?- spytałam
-Bo dziś masz kaca
-A jakie to ma znaczenie?- spytałam
-Zobaczysz jutro- powiedział kończąc tym rozmowę
Postanowiłam więcej o to nie pytać, chociaż nie dawało mi to spokoju. Wiedział dobrze, że mnie nie oszuka, a może wcale nie chciał tego robić? Impreza, na której byliśmy zeszłej nocy, także odbywała się nie tylko w bardzo bogatej dzielnicy, ale dom organizatora miał taką wielkość, jak dwa moje w Polsce.. Było tam dużo alkoholu, trawki i...seksu. Kilkakrotnie, kiedy szukałam toalety, natknęłam się na różne pary w trakcie tych czynności. Nie kwapili się nawet, by poszukać jakiegoś pomieszczenia.
O 23 zostałam sama w domu. Max powiedział, że musi gdzieś pojechać i wróci późno, więc mam na niego nie czekać. Zastanawiałam się jednak czym pojechał, skoro jego samochód został w garażu...


Następny dzień
Zeszłam zaspana do kuchni i ku mojemu zaskoczeniu, zastałam tam Max'a, który liczył.. pieniądze.   Nie była to zdecydowanie mała suma. W dłoniach trzymał duży plik banknotów, które po przeliczeniu układał kupkami przed sobą. Nie byłam pewna, czy powinnam w tej sytuacji, wejść do środka, ale postanowiłam zaryzykować. 
-Hej- powiedziałam kierując się do lodówki i udając, że nie widziałam tego wszystkiego 
-Hej- powiedział. Mimo, że stałam tyłem, dobrze wiedziałam, że Max w tej samej chwili schował wszystkie pieniądze 
-O której wróciłeś?- spytałam siadając do stołu
-Późno- powiedział wymijająco- co masz zamiar dzisiaj robić? 
-Szukać pracy- powiedziałam pewnie 
-Chyba będziesz musiała to przełożyć- powiedział 
-Czemu?- spytałam zdziwiona 
-Bo dziś cały dzień spędzisz ze mną- wyjaśnił z uśmiechem 
-No dobra- powiedziałam zaskoczona 
Kilka godzin później Max wszedł do mojego pokoju i zakomunikował, że za chwilę wychodzimy. Dodał także, że mam się ubrać wygodnie. Zastanawiałam się o co w tym wszystkim chodzi, ale nie miałam zamiaru znowu zadawać tego samego pytania. Ubrałam się w pierwsze ubrania, jakie znalazłam w mojej nowej, ogromnej szafie i wyszłam przed dom, gdzie czekał już tam na mnie Max. Wsiedliśmy do samochodu. Nie wiedziałam, gdzie jedziemy. W końcu chłopak zjechał na w jakąś polną drogę, która jak dla mnie nie prowadziła donikąd.
-Gdzie jesteśmy?- spytałam, kiedy po kilku godzinach dojechaliśmy na coś, co wyglądało na stare i nie używane już lotnisko.
-Mam zamiar nauczyć cię prowadzić- powiedział
-Skąd ten pośpiech?- spytałam zaskoczona
-Powiedzmy, że mam dla ciebie pracę i perspektywę na lepsze życie..
Popatrzyłam zaskoczona na chłopaka. Co miałabym niby robić? Sama nie wiedziałam czym on się zajmuje. Dojechaliśmy, jak sądziłam na sam początek tego pasa startowego i się zatrzymaliśmy.
-Wysiadaj- powiedział
Zrobiłam tak jak kazał wciąż patrząc na niego w osłupieniu, ale także z podekscytowaniem. Max uśmiechnął się i przytulił mnie mocno.
-Zamiana- zaśmiał się i usiadł tam, gdzie ja uprzednio siedziałam; na miejscu pasażera.
-Jak to ?- spytałam siadając za kierownicą
-Więc tak- powiedział zupełnie nie zwracając uwagi na moje pytanie. Zaczął po kolei tłumaczyć mi do czego służą, które biegi, jak się czego używa. Kiedy skończył patrzyłam na niego zdezorientowana. Jakim cudem miałabym teraz to wszystko zapamiętać? Wyjaśnił mi także wszystko co dotyczyło silnika. Teoretycznie wiedziałam teraz co mogło się stać niemalże w każdej sytuacji, tylko nie wiedziałam po co mi to...
-A teraz włącz silnik- powiedział
Zrobiłam to, co kazał, jednak silnik momentalnie zgasł...
-Jeszcze raz- zachęcił mnie

Po czterech godzinach wróciliśmy do domu. Moja pierwsza myśl: ,,Nareszcie". Nie sądziłam, że to wszystko jest takie trudne. Zastanawiałam się jednak co to wszystko znaczy. Dlaczego Max'owi tak bardzo zależy na tym, abym nauczyła się prowadzić? Ciekawy był także fakt, że kazał mi jeździć szybko, nie zwracając w ogóle uwagi na jakość drogi. Max budził we mnie jednocześnie niepokój, jak i zdezorientowanie czy ciekawość. Nie miałam pojęcia kim on jest. Zachowywał się dosyć dziwnie. A te pieniądze tego ranka w kuchni? Gdzie był w nocy? Pytań było wiele, ale każde bez odpowiedzi.
Wiedziałam jednak, że uzyskam kiedyś odpowiedź, jak nie teraz to za kilka dni, ale uzyskam. Tylko czy spodoba mi się to, czego się dowiem?
Miałam wrażenie, że chłopak chce mnie wciągnąć w jakąś swoją grę, pytanie tylko co to jest i czy mu się uda...
_______________________
Informacje o nast rozdziałach ZAWSZE podane są w zakładce INFORMACJE O ROZDZIAŁACH, więc zawsze tam można zajrzeć... ;D
Życzę Wam udanych Wakacji ;D ;*






piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 32 (1)

Wysiadłam z samolotu i wraz z pozostałymi pasażerami udałam się w kierunku wnętrza lotniska, na którym miałam odebrać swój bagaż. Max, do którego przyjechałam, miał na mnie czekać przy głównych drzwiach wyjściowych. Miałam nadzieję, że nic się nie zmieniło. Z niepokojem włączyłam komórkę, ale nie zastałam tam żadnej wiadomości, co oznaczało, że wszystko pozostało takie, jakie ustaliliśmy ostatnio. Wzięłam swój bagaż i udałam się w wyznaczone miejsce. Po chwili odetchnęłam z ulgą. Był tam. Podeszłam do chłopaka i przytuliłam go na powitanie. Wyjeżdżając z Londynu kilka tygodni temu, nie sądziłam, że wrócę tutaj i to na dodatek do Max'a.
-Witaj z powrotem- powiedział odwzajemniając uścisk i biorąc moje bagaże
Podeszliśmy do jednego z samochodów, a Max otworzył bagażnik i włożyłam tam moją walizkę, a potem otworzył mi drzwi wpuszczając mnie do środka. Z nie małym zaskoczeniem patrzyłam na to cudo. Skąd on ma coś takiego? Przecież taki samochód musi kosztować masę pieniędzy ! Szybko doszłam do wniosku, że może jego rodzice także są bogaci, tylko mniej skąpi niż moi, albo sam się dorobił.. tylko jak?
-Niezłe, nie?- spytał przerywając moje rozmyślania
-Jeszcze pytasz?- zaśmiałam się rozglądając się po wnętrzu
-Masz prawko?- spytał
-Nie- powiedziałam posępnie- ale mam zamiar zrobić
-Kiedy?- spytał zainteresowany
-Sama nie wiem- powiedziałam- teraz jestem w Anglii.. więc raczej nie, może jak wrócę do Polski- zamyśliłam się
-Dlaczego nie w Anglii?
-Miałabym uczyć się jeździć lewą stroną drogi?- zaśmiałam się- nie
-Nauczę cię- powiedział
-Chcesz mnie zabić?- zaśmiałam się
-Nie- powiedział przypatrując się mi z lusterka- ale nauczę cię jeździć. Poruszanie się po lewej stronie wcale nie jest takie trudne...
-I mówi to osoba, która od dziecka mieszka w Anglii-powiedziałam
Max jednak na to już nic nie odpowiedział, tylko skupił większą uwagę na drodze.
-Jak długo masz zamiar zostać w Londynie?- spytał po chwili
-Nie wiem- odpowiedziałam szczerze- mam zamiar tu ogólnie poszukać lepszego życia...
-Czasem trzeba dopomóc szczęściu- przerwał mi
-Dlatego tu jestem- powiedziałam
Max uśmiechnął się tylko i powiedział, że zaraz dojedziemy na miejsce. Po pięciu minutach wjechaliśmy na podjazd jednego z domów LINK. Wtedy dostałam kolejnego szoku. Max widząc moją minę zaczął się śmiać. Popatrzyłam na niego z zdziwieniem.
-Patrzysz na ten dom jakbyś nie wiem co widziała, a sama mieszkasz w podobnym- powiedział
-Skąd wiesz?- spytałam. Na moje słowa chłopak się zmieszał i popatrzył na mnie zdezorientowany jakby nie wiedział o co chodzi. Po chwili jednak się odezwał, jednak zupełnie nie było związane to z tematem rozmowy.
-Jesteśmy na miejscu
-Zauważyłam- zaśmiałam się uważnie przyglądając się chłopakowi.
Weszliśmy do środka, a Max zaprowadził mnie do mojego nowego pokoju. Rozejrzałam się po nim zaciekawiona. Był dużo większy i nowocześniejszy niż mój stary.
-Jakbyś czegoś potrzebowała, to wołaj, będę na dole- powiedział po czym zostawił mnie samą w pokoju. Rozejrzałam się jeszcze dokładniej niż za pierwszym razem, miałam własną łazienkę, przestronne wnętrze.. Rozpakowałam walizkę i włożyłam ubrania do szafy. Potem wzięłam kilka rzeczy i poszłam się odświeżyć. Kiedy wyszłam z łazienki, spięłam włosy w luźnego koka i zeszłam na dół, gdzie czekał już na mnie Max. Usiadłam obok niego na kanapie, a na jego twarzy momentalnie zagościł uśmiech.
-Masz dzisiaj coś w planach?- spytał
-Przecież dopiero tutaj przyjechałam.. nikogo nie znam- powiedziałam rozbawiona
-No to własnie poznasz- powiedział- pójdziesz ze mną na imprezę do kumpla?
-Jasne- zgodziłam się- o której ?
-Zaczyna się o dziewiątej- powiedział- poznasz tam kilka osób
-Spoko- zaśmiałam się
Kiedy byłam w Londynie ostatnim razem, mimo, że spotkaliśmy się tylko kilka razy, to miałam z nim jakoś więcej wspólnych tematów. A teraz? Zapanowała między nami tak zwana kłopotliwa cisza. Żadne z nas nie potrafiło jej przerwać, a może nie umiało? Co się stało przez ten czas?
Postanowiłam zadzwonić do chłopaków. Miałam poinformować ich od razu jak przylecę do Londynu, ale skończyło się na tym, że nie napisałam, ani nie zadzwoniłam do żadnego. Trzymając komórkę w ręce, zastanawiałam się, kogo z nich powinnam zadzwonić najpierw. W końcu zdecydowałam się na Adama- znaliśmy się w końcu dłużej. Rozmowa jednak nie trwała zbyt długo. Rozmawialiśmy o zupełnie mało istotnych rzeczach. Na końcu obiecałam mu jednak, że wrócę do Polski i mimo że widzieliśmy się kilka godzin temu, to już za nim tęsknię. Wtedy dopiero Adam rozchmurzył się i zaczął rozmawiać ze mną w normalny sposób. Podobnie było z Alanem. Była jednak jedna mała różnica. Alan zakończył rozmowę słowami ,,Kocham Cię". Zanim zdążyłam zareagować, już się wyłączył. Nie wiedziałam co o tym myśleć.. A może to wcale nie było do mnie?
Chwilę później zaczęłam przygotowywać się na imprezę, na którą miałam pójść z Max'em. Przez cały czas myślałam, że będzie to typowa impreza, na której będzie praktycznie tylko alkohol i głośna muzyka. Jak bardzo się wtedy myliłam...Nie mogę powiedzieć, że ta impreza odmieniła moje życie, bo to nie prawda, ale wprowadziła do niego coś nowego... Coś czego nie potrafię nazwać. Jeszcze nigdy nie widziałam czegoś takiego. Jednak im więcej o tym myślałam, tym bardziej chciałam znowu na nią pójść, spotkać się z tymi ludźmi. Wiedziałam, że byli inni, niż moi dotychczasowi znajomi. W pewnych partiach różnili się tylko szczegółami. Nie sądziłam jednak, że kiedykolwiek to powiem, ale moi znajomi znali umiar, czego zdecydowanie brakowało tym, których poznałam tej nocy..
_______________________
A więc czas na kolejny rozdział...
Coraz mniej chce mi się w ogóle je pisać ze względu na temperaturę, która panuje...
♥ Patrycja ♥ prawdę mówiąc nie wiem... myślę nad tym ;D
Mam ogromną prośbę do wszystkich ANONIMÓW- podpisujcie się ;D


wtorek, 18 czerwca 2013

II część bloga !

Postanowiłam podzielić ten Blog na dwie części.
Jedna właśnie dobiegła końca.
Dla Was nie będzie miało to żadnej różnicy, ale mi się tak po prostu będzie lepiej pisać.
A więc...

Megan wyjechała, zostawiła przyjaciół... Adama... Alana...
Co teraz?
Jej życie ulegnie zmianie.. Ale czy na lepsze?

Ze swojej strony, obiecuję Wam, że postacie Adama i Alana pojawią się jeszcze w Blogu.
Mam nadzieję, że w tej nowej części będziecie mnie równie mocno wspierać jak w pierwszej.
Zakładając ten Blog, nie sądziłam, że tak się rozwinie...

To tylko dzięki Wam,
Ponieważ Bloga nie tworzy tylko autor, ale także czytelnicy
Dziękuję <3


piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 31

Wstałam o szóstej rano i już całkowicie dokończyłam pakowanie. Za dwie godziny miał tutaj zjawić się Alan, z którym miałam ostatecznie zakończyć związek. Równo o czternastej, kiedy nie będzie nikogo w domu, przyjedzie z kolei po mnie Adam i odwiezie mnie na lotnisko. Denerwowałam się już od tygodnia. A co jeśli się nie uda? Miałam wtedy wrócić do Polski? Co wtedy zrobię?
Wzięłam głęboki oddech i spakowałam kolejną parę spodni. Musiało się udać. Nie było innej możliwości. Planowałam to już bardzo długo i po prostu nie było innego wyjścia. Albo teraz, albo nigdy.
Godzinę później zamknęłam już i tak przepakowaną walizkę. Miałam nadzieję, że zmieszczę się z wagą bagażu na lotnisku. Po raz kolejny wzięłam głęboki oddech i usiadłam na łóżku. Jeszcze dwa tygodnie temu marzyłam o tym i zrobiłabym dosłownie wszystko by móc stąd wyjechać. A teraz? Co jest takiego, że mnie powstrzymuje. Przecież nie chcę tutaj zostać, tego akurat byłam pewna.
-Megan jest u siebie- usłyszałam głos naszej gospodyni
Byłam ciekawa jak zareaguje, kiedy zobaczy walizkę. Kilka sekund później, do drzwi rozległo się pukanie. Zrezygnowana je otworzyłam, wpuszczając Alana.
-Co jest?- powiedział zdezorientowany patrząc na walizki
-Wejdź proszę- powiedziałam
-Co ty kurwa robisz?!
Popatrzyłam z zdziwieniem na jego reakcję.
-Wyprowadzam się- powiedziałam
-Jak to?! Gdzie?
-Nie ważne- powiedziałam- napijesz się czegoś?
Alan zamiast tego, stanął na przeciwko mnie i zaczął wpatrywać się prosto w moje oczy.
-Ty sobie kurwa jaja robisz?- spytał
-Nie- powiedziałam coraz bardziej zaskoczona
-Nie?- powtórzył- nigdzie się nie wyprowadzasz!
-Zabronisz mi?- zaśmiałam się
-Tak! Twoi rodzice pewnie nic o tym nie wiedzą... Jak się dowiedzą to pewnie cię nie puszczą...
-Ale się nie dowiedzą- powiedziałam
-Jesteś pewna?- powiedział unosząc jedną brew
-Nie zrobisz tego -powiedziałam, kiedy dotarło do mnie co on chce zrobić
-Założysz się?- spytał
Zamyśliłam się nad jego słowami. Zastanawiałam się co się stanie, jeśli rodzice się dowiedzą, że chcę się wyprowadzić.. Nagle przypomniała się mi rozmowa sprzed roku.
-W sumie droga wolna- powiedziałam
-Co?- zdziwił się
-Jak chcesz to im to powiedz... nie obchodzi mnie co zrobisz..
-Jak to nie? Przecież cię nie puszczą jak...
-Nie?- przerwałam mu śmiejąc się- jeszcze mnie pewnie odwiozą na lotnisko
-Jakie lotnisko?!
No tak.. Zapomniałam, że Alan o niczym nie wie.
-Wyjeżdżam- powiedziałam po chwili- a raczej wylatuję do Anglii
-Na wakacje?- upewnił się
-Nie- zaprzeczyłam- na tak długo, na ile będzie to możliwe
-A co będziesz tam robić?
-Wybacz, ale nie za dużo zadajesz pytań..- powiedziałam
-Chcę wiedzieć...
-Zadzwonię do ciebie jak wyląduję, dobrze?- spytałam
-Chyba, że powiem o wszystkim twoim rodzicom i cię nie puszczą- zagroził
-Puszczą- zaśmiałam się po raz kolejny
-Skąd ta pewność?- zapytał z zdziwieniem
-Kiedyś mi sami powiedzieli, że zaraz po 18-stce mam się wyprowadzić...
Alan na te słowa popatrzył na mnie zdziwiony. Chyba zrozumiał, dlaczego tak bardzo nie znosiłam tego domu. Od kiedy rodzice doszli do większego majątku, już nic nie jest tak, jak wcześniej. Całe nasze życie uległo zmianie. Nie miałam najmniejszych złudzeń, że może to kiedyś zmienić się na lepsze.
-Mogę cię odwieść?- spytał
-Adam mnie odwozi...- powiedziałam
-On wie o wszystkim?- zdziwił się
-Od niedawna... Był przeciwny, ale w końcu stwierdził, że to moje życie i...
-Ja też tak twierdzę- przerwał mi- ale martwię się też o ciebie
-To trzymaj za mnie kciuki- zaśmiałam się
-Ile zostało nam czasu"?- spytał
-O czternastej przyjeżdża po mnie Adam...
Alan spojrzał na zegarek i zmarszczył brwi.
-Czyli zostały nam cztery godziny, tak?- spytał zawiedziony
-Jeżeli chcesz cały czas do mojego wyjazdu spędzić ze mną, to tak- zaśmiałam się
-Nie pożałujesz- wyszeptał mi do ucha i złożył na moich ustach namiętny pocałunek, który od razu odwzajemniłam
Nie mam pojęcia ile tkwiliśmy w takiej pozycji, ale nie chciałam się od niego oderwać. Było w nim coś, co mnie do niego przyciągało. Czułam się inaczej niż z jakimkolwiek innym chłopakiem. Czy to było normalne, biorąc pod uwagę, że jestem z nim w związku z przymusu? Chyba nie.

14:00
O tej godzinie przyjechał po mnie Adam. Na szczęście nikogo nie było w domu, więc bez problemu, wydostałam się na zewnątrz. Zastanawiałam się czy wziąć ze sobą klucze, ale w końcu postanowiłam je zostawić. Miałam cichą nadzieję, że już nigdy tutaj nie wrócę. Adam odwiózł mnie na lotnisko. Całą drogę spędziliśmy w ciszy. Żadne z nas nie chciało jej przerwać. Bo po co? Tak było dobrze. Nigdy nie istniało między  nami coś takiego jak niezręczna cisza. Potrafiliśmy się porozumiewać bez słów i często nam to wystarczało. Kiedy wysiadłam z samochodu, Adam wyciągnął mój bagaż i ruszyliśmy w kierunku lotniska. Była to moja jedyna i ostatnie szansa, by uciec od dotychczasowego życia. Tak bardzo chciałam coś w nim zmienić. Zawsze wolałam sama wyjechać z domu, niż po prostu zostać z niego wyrzuconą. Cóż.. rodziny się nie wybiera.
-Jesteś pewna, że chcesz to zrobić?- spytał Adam- jeszcze możesz się wycofać...
-Jestem pewna- powiedziałam odwracając się do niego
-W takim razie powodzenia- powiedział przytulając mnie do siebie
-Będę za tobą tęsknić- wyszeptałam mu do ucha, a po moim policzku popłynęła łza
-Ja za tobą też. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa..
-Ja też- powiedziałam
Odsunęłam się od Adama i odeszłam zaledwie kilka kroków, kiedy usłyszałam swoje imię. Odwróciłam się i spojrzałam na Adama.
-Tak?- spytałam
-Kocham cię, wiesz?- powiedział przytulając mnie
-Tak wiem.. Ja ciebie też- wyszeptałam chociaż miałam na myśli trochę inne znaczenie tego słowa
Adam uśmiechnął się, po czym dodał:
-Jemu też nie jesteś obojętna- powiedział
-Komu?- zdziwiłam się
-Alanowi...
-Co powinnam odpowiedzieć?- spytałam bo nie wiedziałam do czego zmierza ta rozmowa
-Po prostu do nas wróć- powiedział Adam delikatnie muskając moje usta- jak nie do mnie, do chociaż do niego....
___________________
Prawdę mówiąc nie miałam kompletnego pomysłu na ten rozdział, ale podoba mi się ;D
Około wtorku, dodam jeszcze na bloga pewną informację.
Miszela Bajkiewicz w takim razie dziękuję xd
A więc, co sądzicie o tym rozdziale? Namieszane trochę, ale za niedługo wszystko się wyjaśni ;D

czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 30

Do oficjalnego zakończenia związku został zaledwie jeden dzień. Coraz bardziej bałam się podjętej przeze mnie decyzji. A co jeśli sobie nie poradzę? Musiałam postawić wszystko na jedną kartę a to bywa niestety bardzo ryzykowne.
Sama w to nie wierzyłam, co wydarzyło się na moich urodzinach, ale sprawiało, że jeszcze mniej miałam ochotę opuszczać ten dom. Otóż Alan i Adam się... pogodzili. Kiedy się o tym dowiedziałam, o mało nie udławiłam się drinkiem. Z kolei oni upili się w już na początku imprezy. Miałam za zle każdemu z nich, że już o 22 musiałam martwić się o ich transport, bo żaden dziwnym trafem nie potrafił przypomnieć sobie jak miał wracać, a byli już w takim stanie, że ich dłuższa obecność na sali mogła się skończyć źle. Oczywiście następnego dnia (bardzo późnym wieczorem) przyszli z ogromnym bukietem kwiatów i z przeprosinami. Mieli takiego kaca, że kiedy tylko ich zobaczyłam w drzwiach wybuchłam śmiechem. Mimo to, zaprosiłam ich do środka i ku mojemu niezmiernemu zdziwieniu odkryłam, że oni faktycznie chyba sobie odpuścili, bo zachowywali się w stosunku do siebie normalnie. Dzisiaj też mieli do mnie przyjść. Niestety już jutro wypadał dzień w którym miałam się ,,pokłócić" z Alanem, który prawdę mówiąc nadal nie wiedział co zamierzam potem robić. Adam z kolei wielokrotnie próbował mnie odciągnąć od tego pomysłu, ale także nie chciał stać na drodze do spełnienia moich marzeń. Na końcu stwierdził, że zawsze będzie mnie wspierał cokolwiek postanowie.
Równo o szesnastej do drzwi zadzwonił dzwonek. Miałam z Adamem spędzić około czterech godzin, a potem miałam spotkać się z Alanem. Na powitanie Adam mocno mnie przytulił, chcąc tym pokazać jak bardzo będzie mu mnie brakować. Kochałam go jak brata, chociaż wiele razy miałam wrażenie, że jest w tym coś więcej. Nie chciałam go tak po prostu opuszczać, ale nie miałam wyboru. Już postanowiłam.
-Kiedy wrócisz?- spytał
-Nie wiem- odpowiedziałam zgodnie z prawdą
-Tylko o mnie nie zapomnij- zagroził
-Zapomnieć?- zaśmiałam się- nawet gdybym chciała to bym nie potrafiła
-I tak trzymaj-powiedział mocniej się przytulając
Cały ten wolny czas spędziliśmy na rozmowach o przyszłości i wspominaniu dawnych czasów. Wiele to dla mnie znaczyło, bo te wszystkie chwilę były wspaniałe. Spędziliśmy tyle czasu razem, że tak naprawdę nie mogłam sobie przypomnieć momentu, w którym byłam kiedyś całkiem osamotniona. Adam zawsze dbał by tak się nie stało i był przy mnie we wszystkich momentach, tych dobrych i tych złych.
-Skoro mamy jeszcze trochę czasu dla siebie- powiedziałam- myślę, że powinniśmy porozmawiać o jeszcze jednej sprawie
-Czyli?
Popatrzyłam na niego zastanawiając się jak zacząć.
-Chodzi ci o to co powiedziałem wtedy na balkonie tak?- domyślił się
-Adam ja wiem, że minęło wiele czasu, ale mimo wszystko cały czas mnie to nurtuje- powiedziałam
-A co konkretnie chcesz wiedzieć?
-Wszystko- powiedziałam spoglądając na chłopaka
-Nie mogę ci powiedzieć wszystkiego- powiedział niepewnie
-W razie czego i tak nie będziemy się widzieć dość długo więc chyba to w niczym nie zaszkodzi..
-Megan ty jesteś niesamowicie uparta- zaśmiał się Adam
-Powiesz?- nie dawałam za wygraną
-Dobrze. A więc wszystko zaczęło się jakieś pół roku temu.. Dotąd traktowałem cię jako siostrę, ale wtedy coś się zmieniło... Poczułem, że nie chce byś była tylko przyjaciółką, bo czułem do ciebie coś więcej. Miałem jednak jeden kłopot. Nie wiedziałem jak zareagujesz i ukrywałem to przez cały czas. Nie chciałem poświęcać naszej przyjaźni. Zawsze była i będzie dla mnie najważniejsza. Resztę znasz. Pewnego dnia postanowiłem powiedzieć ci co czuje, a ty mnie odrzuciłaś i zaczęłaś chodzić z innym...
-Przepraszam-tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić
-Spoko, przyzwyczaiłem się, że jesteś z Alanem- powiedział chociaż jego mina mówiła cos zupełnie odwrotnego
-Też wiele razy to czułam- wyszeptałam
-Ale co?- spytał Adam z rosnącym zainteresowaniem
-Że czuje coś więcej...
-Dlaczego nic wcześniej nie mówiłaś?- spytał
-Z takich samych powodów co ty...

Kilka godzin później
Pożegnałam się z Adamem i poszłam szybko się przebrać. Za dziesięć minut miał tutaj być Alan. Byłam ciekawa jaki charakter będzie mieć ta rozmowa. Prawie go nie znałam ale był dla mnie kimś bardzo bliskim. Oczywiście nie aż takim bliskim jak Adam, ale mimo wszystko nie był mi obojętny. Było już dosyć późno, więc w momencie kiedy przyszedł Alan musiałam poszukać jeszcze jakąś bluzę, bo robiło się coraz zimniej, mimo że były jeszcze wakacje. Pogody nigdy nie dało się przewidzieć w 100%..
-Gdzie idziemy?- spytałam po dziesięciu minutach wędrówki
-Zobaczysz- powiedział Alan
-A jak cię ładnie poproszę to powiesz?- spytałam słodkim głosem
-A to zależy jak miałabyś zamiar mnie poprosić- powiedział uśmiechając się
-No więc tak bardzo bardzo cię proszę- powiedziałam z uśmiechem- powiesz?
-Nie
-Czemu?- spytałam
-Bo miałaś ładnie poprosić...
-Czyli jak?- spytałam
Alan popatrzyłmi prosto w oczy, po czym zaczął intensywnie wpatrywać się z moje usta
-I że niby mam cię pocałować?- spytałam domyślając się o co chodzi
-Jeśli chcesz wiedzieć gdzie idziemy to tak- zaśmiał się
-Jutro zrywamy, a ty chcesz się jeszcze dzisiaj ze mną całować?- zapytałam
-Dziś jeszcze jesteśmy razem- powiedział zatrzymując się i delikatnie ujmując mój podbródek.
-Co zamierzasz?- spytałam już szeptem, ponieważ odległość między naszymi ustami wynosiła jakieś dwa centymetry
Alan nie zdążył już odpowiedzieć, bo po chwili nasze usta złączyły się w pocałunku. Nie wiem ile to trwało, ale jednego byłam pewna. Nie chciałam tego kończyć. Alan coraz odważniej wpił się w moje usta, a ja z równą zachłannością oddawałam pocałunki.
-A podobno nic dla ciebie nie znaczę- powiedział odsuwając się ode mnie na odległość centymetra
-Bo tak jest- powiedziałam
-Kłamiesz- zaśmiał się wracając do poprzedniej czynności.

Około północy wróciłam do domu. Co się ze mną dzieje? Alan. Adam. Każdemu z nich dałam dziś cień nadziei. Złudnej nadziei. Wyciągnęłam z szafy walizkę i zaczęłam wstępne pakowanie. Nie wiedziałam co powinnam wziąć. Skąd miałam wiedzieć co się przyda a co okaże się zbędne? Na wszelki wypadek pakowałam wszystko co mi wpadło w ręce. Musiałam być zabezpieczona na każdą ewentualność. Następnego dnia miało się rozegrać zakończenie tego całego przedstawienia. Ale czy udawałam, czy naprawdę coś do niego poczułam? Sama nie potrafiłam odpowiedzieć sobie na to pytanie. Miałam nadzieję że wszystko stanie się jasne następnego dnia.
________________
Podsumowując tą ,,ankietę" doszłam do wniosku, że najpierw jak będę mieć trochę wolnego czasu to zajmę się tłem, może na innym ta czcionka będzie się inaczej prezentowała, a jeśli nie to ją najprawdopodobniej zmienię. 
Co to dodawania różnego rodzaju zdjęć (ubrania, itd), to po prostu wypośrodkuję te dwa komentarze: będę  coś takiego dodawać, ale nie za często, żeby nie było bałaganu. 
Jak tu jakieś błędy to przepraszam, ostatnio nie mam siły już pisać...