środa, 21 listopada 2012

Rozdział 2

Kiedy się obudziłam była już godzina 12:10. Próbowałam wstać z łóżka, ale ostry przeszywający ból w głowie mi to uniemożliwił. No tak. Kac. W ciągu kilku kolejnych minut zwlokłam się z łóżka i poszłam się umyć do łazienki. Kiedy już jako tako się ogarnęłam, zeszłam na dół. Ku mojemu zdziwieniu rodzice byli w domu. Kiedy mnie zobaczyli pokiwali tylko głowami w swoim kierunku, tak jakby moja obecność potwierdzała jakieś ich najgorsze obawy. Wiedziałam, ze nie wróży to nic dobrego, ale wolałam nie pytać o szczegóły.
-Znowu piłaś- powiedziała mama na przywitanie
-Byłam na imprezie- mruknęłam mijając ją w drzwiach
-W sumie masz rację- powiedziała- baw się
-Mamy dla ciebie niespodziankę- powiedział nagle tata
-Tak?- spytałam zainteresowana. Co tym, razem? Nowy telefon? Tablet? Laptop? A może jeszcze coś innego..
-Jedziesz na wakacje do Londynu!
-Do Londynu?- zdziwiłam się
-Tak na obóz językowy- powiedziała moja mama
-Że niby mam się uczyć? W wakacje?- spytałam z sarkazmem 
-Pojedziesz tam z Adamem i dziewczyną, której nie lubisz z niewiadomych przyczyn: Susan.
-Susan?-udałam oburzenie- serio z nią?
-Tak, wszystko już jest ustalone z rodzicami Susan i Adama, jedziecie za tydzień..
-A wy co w tym czasie będziecie robić? Kiedy ja będę na jakimś obozie językowym zakuwać słówka?
-Wyjeżdżamy na wakacje- odparła mama
-Wakacje?- zdziwiłam się
-Do Tajlandii
-Gdzie?! Czemu nie mogę jechać z Wami?
-To już nie powinno cie obchodzić- mruknął tata kończąc tym temat.
Susan to moja najlepsza przyjaciółka, ta z którą poszłam poprzedniego wieczora do klubu. Udawałyśmy, ze się nie znosimy, bo tak było łatwiej i ciekawiej, a co za tym idzie miałyśmy niezłą zabawę jak się nudziłyśmy. Nasi rodzice od już bardzo dawna prowadzą ze sobą interesy i się przyjaźnią. Wtedy też, 17 lat temu, była moda na angielskie imiona. Pech chciał, że każda z nas się wtedy urodziła, i tak ja zostałam Megan, a ona Susan. Jedyna nie poszkodowaną w tym wypadku osobą był oczywiście Adam, jest to imię zarówno polskie jak i angielskie.
Poszłam do swojego pokoju wciąż walcząc z bólem głowy i mdłościami. Anglia? Londyn? Nie chciałam tam jechać, bo jeśli oznaczało to że jadę z Adamem i Susan, to oczywiście nie jechała reszta naszej paczki. Grupa rozkapryszonych i rozpieszczonych nastolatków z dobrego domu? Nie. Nic z tych rzeczy. To, że mieliśmy mnóstwo pieniędzy i dostawaliśmy je na każde zawołanie jeszcze nic nie znaczyła, chodź bardzo ułatwiała życie. Mój brat miał podobnie, ale o nim to następnym razem.  
Po chwili zadzwonił mój telefon, popatrzyłam na wyświetlacz: Susan.
-Wiesz już?- odezwała się od razu kiedy usłyszała dźwięk przekazywanego połączenia
-O czym?-zdziwiłam się
-Wyjazd do Anglii..
-Wiem- powiedziałam
-To pakuj się ! Anglia wzywa!
-Jeszcze mamy dużo czasu- zaśmiałam się
-Nie mamy! Jutro musimy iść na zakupy, muszę kupić nowe bikini i kilka innych rzeczy. Myślisz że Anglicy są ładni?
-Zazwyczaj tak- zaśmiałam się, wcale mnie nie zdziwiło, że Susan właśnie o nich zapytała
-To dobrze, spędzimy cudowne dwa tygodnie w ich towarzystwie
-A co z tym kolesiem z klubu?
-Jakim kolesiem?-zdziwiła się
-To już przeszłość- stwierdziła dobitnie i zmieniła temat. Cała Susan zmienia chłopaków częściej niż ubrania w ciągu dnia, a oni jej ulegają. Każdy chciałby się z nią umówić, choćby na jeden wieczór, jedną noc. Ona z kolei ich, trzyma na dystans i poluje. Brzmiało to śmiesznie, ale wyglądało niesamowicie, każdego potrafiła sobie owinąć wokół palca.

Następnego dnia
Byłam umówiona z Susan na 10 rano. Wiedziałam, że zakupy zajmą nam czas do wieczora. Obie musiałyśmy kupić mnóstwo nowych rzeczy. W Centrum Handlowym spotkałyśmy Adama, który szukał też czegoś dla siebie. Podeszłyśmy do niego i się przywitałyśmy. Susan jak zwykle patrzyła na niego jak na swoją wypatrzoną zwierzynę.  Kiedyś byli ze sobą, ale to było dawno, rozstali się po trzech miesiącach, ale mimo odległości czasu, mam wrażenie, że ona jest nadal o Adama zazdrosna, za kazdym razem,kiedy siedzę mu na kolanach, lub rozmawiamy. A może to tylko moje fanaberie.. Wróciłam do przeszukiwania kolejnego sklepu, mimo, że każda z nas miała już kilka reklamówek z markowym sklepów.
-Megan!- usłyszałam nagle
-Co?
-Czy to... Czy to.. Bo to...
Podążyłam za jej wzrokiem w kierunku drzwi. Wolałabym jakby mi tego nie pokazywała...
__________________

Proszę KAŻDĄ osobę, która przeczytała ten rozdział, o opinię. Jest to dla mnie bardzo ważne..

 Z góry dziękuję.

sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 1

Zawsze śmieszył mnie fakt, że ludzie tzw. 'wielkiego biznesu' myślą, że ich dzieci są niemalże perfekcyjne. Twierdzą, że posyłanie ich do prywatnych szkół i płacenie za wiele zajęć poza szkolnych zapewnia, że będą odpowiedzialne i takie jacy oni by chcieli żeby byli, bez wkładu własnego. Ale czy to prawda? Oczywiście, że nie. Moje przemyślenia przerwał nagły huk. Spojrzałam w tamtym kierunku, ale to co zobaczyłam wcale mnie nie zdziwiło. Kolejna bójka. W tym klubie zdarzają się one coraz częściej, ludzie coraz więcej piją żeby zapomnieć o swoich kłopotach, a  w rzeczywistości pogłębiają się w nich coraz bardziej. Dopiłam kolejnego drinka i wyszłam z klubu. Jutro miało być zakończenie kolejnego roku szkolnego. W szkole znowu będę musiała udawać, że jestem właśnie taka jaką chcą żebym była moi rodzice- perfekcyjna. Dobra uczennica, brak godzin nieusprawiedliwionych, brak wszelkich uwag. Grzeczna, miła, uczynna i bogata. A jaka jestem naprawdę? Co kryje się pod tą maską?

Następnego dnia
-Musimy uczcić fakt, że przez następne dwa miesiące będziemy sobą i tylko sobą!- krzyknęła mi do ucha przyjaciółka kiedy wychodziłyśmy ze szkoły. Poboczna osoba, oczywiście nas nieznająca, patrząc na nas, pomyślała by zapewne, że uczczenie to w naszym wypadku będzie pójście do kina lub na pizzę. Nikt nie wpadłby na pomysł, że będzie to impreza do białego rana, z litrami alkoholu, głośną muzyką.. Nikt nie pomyślałby, że przez najbliższe dwa miesiące będzie to nasza codzienność.
Uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
-Gdzie i o której?- zapytałam
-Tam gdzie zawsze o 20- odpowiedziała- będę u ciebie o 18
-Kto będzie?- zapytałam
-Wszyscy- zaśmiała się- a raczej wszyscy z naszej paczki, żadnych niepożądanych osób- dodała po chwili widząc moja minę. Wszyscy, oznaczało by także tych ludzi, których nie znoszę, czyli tych, którzy żyją według pewnego schematu, który nakładają na nich rodzice. Są tchórzami, nie mają odwagi, aby przekroczyć linii i żyć po swojemu.

Godz 20:00
Weszłyśmy do klubu, zatłoczony jak zwykle. W oddali ujrzałyśmy Adama więc podeszłyśmy do niego się przywitać. Już po chwili każda z nas kończyła swojego pierwszego drinka tego wieczoru. Usiadłam na kolanach mojego przyjaciela i wpatrywałam się chwilę w jego oczy. Smutne. Ale tego wieczoru nic nie będzie w stanie zamącić nam tej radości, radości z powodu, tej jakże krótkiej wolności trwającej zaledwie 2 miesiące.
Alice poszła tańczyć z jakimś nowo poznanym chłopakiem, a ja  wraz z resztą naszej paczki gadaliśmy siedząc na kanapie. Wraz z czwartym piątym drinkiem skończyły się nasze kłopoty, byliśmy już zupełnie innymi ludźmi, byliśmy sobą. Alice gdzieś znikła, co mogło oznaczać tylko jedno: seks w toalecie z nieznajomym. Ja natomiast bawiłam się w najlepsze na parkiecie i przy stoliku. Nie byłam taka jaka ona, nie szłam do łóżka z każdym nowym poznanym chłopakiem, ale to nie miało żadnego znaczenia.
Wszyscy przy naszym stoliku byli już wstawieni. Po chwili poczułam jak ktoś od tyłu wkłada mi rękę pod bluzkę. Popatrzyłam na Adama z pytającym wzrokiem. Ten się tylko uśmiechnął i zapytał:
-Mogę dostać buziaka?
Zaśmiałam się. Całowanie się z własnym przyjacielem to wbrew wszelkim regułom. Kochałam je łamać tak jak wszyscy siedzący przy naszym stoliku.
-A co z tego będę mieć?- spytałam
-To ustalimy potem- mruknął przysuwając się
,,Buziak" za każdym razem wyglądał w ten sposób, że całowaliśmy się zachłannie przez 10 minut. Potem ktoś ogarnął z naszego towarzystwa, że to już przestaje wyglądać tylko przyjacielsko i w końcu chcąc nie chcąc odsuwaliśmy się od siebie.
O 4 nad razem postanowiliśmy w końcu zakończyć nasze balowanie. Zakończyć na dziś. Nie minie wiele czasu, kiedy będzie następna impreza. Byłam tak pijana, że ledwo doszłam do domu. Otworzyłam drzwi i cicho weszłam po schodach do swojego pokoju. Nie chciałam obudzić rodziców, chodź i tak wiedziałam, że nic nie powiedzą. Dobrze wiedzieli, że będę pijana. Moi rodzice byli w porządku. Mogłam robić co tylko chciałam, ale był jeden warunek: w towarzystwie ich znajomych musiała udawać idealną córeczkę.