sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 6

Wstałam jako pierwsza i rozglądnęłam się po pokoju. Wszyscy spali. Poszłam się więc umyć, ubrać i zeszłam na śniadanie. W restauracji jednak nikogo nie było. Usiadłam w rogu i zaczęłam jeść świeżo zrobione przeze mnie tosty. Z czasem zaczęło schodzić się coraz więcej osób. Susan też pewnie się obudziła i znając życie będzie miała mi za złe, że sama poszłam a ją zostawiłam w pokoju, jednak nie miałam zamiaru się tym przejmować, ponieważ nawet jakbym chciała ją obudzić to by nie wstała, więc to nie miało najmniejszego znaczenia.
Po chwili do mojego stolika dosiadł się Adam.
-Gdzie Susan?- spytał
-Nie wiem, chyba w pokoju- powiedziałam i upiłam łyk soku
-Idziemy gdzieś dzisiaj?- spytał
-A co proponujesz?- spytałam
-Dyskotekę- zaśmiał się
-Na waszym miejscu bym nie planowała za szybko- nad nami pochyliła się opiekunka
-Dlaczego?- spytałam
-Proszę- mruknęła opiekunka podając mi małą karteczkę, a potem wręczając taką samą Adamowi
-Kurwa- mruknął Adam patrząc na swoją
-Co?- spytałam się rozwijając zielony świstek papieru- świetnie- mruknęłam po chwili
-Czemu macie takie miny?- spytała Susan przychodząc do naszego stolika
Podałam jej kartkę
-Jaja sobie robią?- warknęła Susan
-Chyba jednak nie..- powiedziała Marlena dosiadając się kolejno z Kaśką

                                                        Plan dnia:

8:15 - Pobudka, toaleta poranna
9:00 - Śniadanie
9:30 - Warsztaty językowe z Native Speaker`s
10:30 - Przerwa na II śniadanie
11:00 - Zajęcia rekreacyjne (np. plażowanie, łucznictwo, zajęcia plastyczne) uzależnione od warunków pogodowych
12:30 - Warsztaty językowe z Native Speaker`s
14:00 - Obiad, przerwa poobiednia
15:30 - Zajęcia rekreacyjno-sportowe (w tym: kajaki, żaglówki, narty wodne, baseball, golf, pływanie wpław i plażowanie, paint ball)
18:00 - Warsztaty językowe z Native Speaker’s
19:00 - Kolacja
20:00 - Zajęcia rekreacyjno-sportowe (w tym: rozgrywki i turnieje: horse shoes, frisbee golf, siatkówka , ping-pong, Scrabble, twister)
21:00 - Dyskoteka, ognisko, karaoke, projekcje filmów
22:30 - Cisza nocna

-I że niby będziemy mieć coś takiego przez 2 tygodnie?- spytała zrozpaczona Susan
-Chyba tak- mruknęłam
-Nie chyba tylko na pewno- uśmiechnęła się do nas opiekunka- przecież sami wybraliście sobie obóz językowy...-dodała
Ja, Susan i Adam popatrzyliśmy się na nią jednocześnie.
-No właśnie nie- powiedział po chwili Adam
-To już wasz problem- powiedziała wychowawczyni takim tonem jakby uważała że pewnie jesteśmy tu za karę a konsekwencje trzeba ponosić z godnością
 -21:00 - Dyskoteka, ognisko, karaoke, projekcje filmów?- westchnęła Susan- ciekawe co to będzie...
-A co z normalnym dyskotekami? W klubach?- spytałam jednak nikt mi nie odpowiedział
-Wiedzę, że dostaliście już plan dnia..- podsumował Kuba ze śmiechem dosiadając się do naszego stolika
-No co ty..- mruknęłam z niezadowoleniem
-Ale spokojnie, da się ominąć często plan dnia i robić co się chce- dodał po chwili
-Podobno na wszystkich zajęciach sprawdzają obecność...- powiedziała cicho Susan
-Bo tak jest- powiedział- jednak da się to ominąć
-Byłeś już na takim obozie?- spytałam
-Niestety jestem na nich co rok...- powiedział Kuba
-Co rok? -zdziwiłam się
-Tak, ale nie dlatego, że chcę-dodał szybko
-Spoko- powiedziałam czując że ma podobną sytuację do nas
-Także do zobaczenia na warsztatach- powiedział wstając- przez pierwsze kilka dni trzeba być na wszystkim, potem się coś wymyśli
-Na razie- pożegnaliśmy się
-Myślisz, że uda nam się robić co chcemy?- spytała Susan Adama
-Pewnie, że tak- zaśmiał się- z Kuby pomocą to będą nasze wakacje bez jakiś durnych gier jakbyśmy mieli 10 lat...
-To dobrze- podsumowała Marlena.
________________________
*W najbliższym czasie powinnam uzupełnić zdj w zakładce BOHATEROWIE- ale muszę znaleźć pierwsze jakieś fajne
xx

niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 5

Po kilkunastu godzinach dojechaliśmy. Podróż była długa i męcząca, ale warto było. Wysiadłam z autokaru biorąc głęboki wdech. A wiec tak pachnie Londyn? Niby wszystko tak samo: chmury, słońce, ale ogarnęło mnie uczucie szczęścia, którego nie potrafiłam się pozbyć.
-Megan! Jesteś z nami?- Susan zaczęła wymachiwać mi ręką przed oczyma.
-Jasne- zaśmiałam się
-Już to widzę jak będziemy odwiedzać najlepsze kluby w Londynie i chodzić na wyprzedaże..- rozmarzyła się Susan
-Przypominam Ci że jakby nie patrzeć przyjechaliśmy tu na obóz językowy- sprowadziłam ją na ziemię
-Niby tak- zastanowiła się przez chwilę- ale umiemy ten język więc raczej nie będziemy mieć żadnych problemów,  jednak prywatna szkoła do czegoś się nam w życiu przydała...
-Gotowe?- spytał Adam, podchodząc do nas
Wzięłyśmy walizki i poszłyśmy w kierunku hotelu, do którego prowadziła nas nasza opiekunka. Łącznie na ten obóz pojechało nas 67 więc jeśli okaże się, że ludzie ci są fajni to pewnie Susan nie będzie chciała w ogóle wychodzić z hotelu.
W ciągu kolejnych 30 minut byliśmy już ulokowani w swoich pokojach. Wraz z Susan zostałyśmy przydzielone do pokoju czteroosobowego wraz z dwoma dziewczynami. Jedna wyglądała miło, a jedna ewidentnie była wredna. Jednak miałam wrażenie, że się dogadamy, gdyż potrafiłyśmy się z Susan dostosować do każdej panującej sytuacji. Adam natomiast także był w pokoju czteroosobowym, jednak po drugiej stronie korytarza. Byłam pewna, że będę tam częstym gościem, gdyż był z nim w pokoju dosyć ładny chłopak, którego miałam nadzieję poznać w ciągu najbliższych 2 tygodni.
Rozpakowałam kilka najważniejszych rzeczy i zeszłyśmy z dziewczynami na obiad. Usiadłyśmy w czwórkę do stolika ośmioosobowego zastanawiając się kto się dosiądzie. Tak jak sądziłam- dziewczyny z pokoju okazały się całkiem fajne- przynajmniej na razie.
-Patrz kto idzie- mruknęła mi do ucha Susan
Podniosłam powoli wzrok i zauważyłam, że w naszym kierunku zmierza Adam z owym chłopakiem i jeszcze jakimiś dwoma, najprawdopodobniej mieszkających z nim w pokoju.
-Elo- przywitał się Adam
-Hej- odpowiedziałyśmy
Usiedli z nami. Jednak Adam nie wpadł na pomysł by przedstawić nam swoich nowo poznanych kolegów. My z Susan też się nie fatygowałyśmy by zapoznać dziewczyny z Adamem.
Po chwili jednak jeden z chłopaków nie wytrzymał.
-Tak w ogóle, to jestem Marcin- przedstawił się
-Megan- powiedziałam, potem wskazałam na swoja przyjaciółkę- a tu Susan, no i Kaśka z Marleną.
-Ja jestem Dawid, a to mój kumpel Kuba- powiedział drugi chłopak przedstawiając się i wskazując jednocześnie na tego ładnego chłopaka.
Kiedy wszyscy się już przedstawili, Adam nadal siedział bez ruchu obserwując swój talerz.
Susan westchnęła.
-A to jest Adam- powiedziała zwracając się do Kaśki i Marleny- zwykle jest bardziej rozmowny
Adam na te słowa tylko lekko się uśmiechnął nie przerywając rytuału patrzenia się w talerz
Po skończonym obiedzie rozeszliśmy się z powrotem do swoich pokoi, gdzie dokończyłam rozpakowywanie. Potem każda z nas się odświeżyła i ruszyłyśmy na zwiedzanie miasta.
Było to piękne miejsce, które skrywało w sobie jakąś tajemniczość, a która trzeba było odkryć. Miałyśmy na to całe 2 tygodnie, więc nie musiałyśmy wszystkiego robić teraz. Poznałyśmy też kilku anglików, jednak nasza rozmowa z nimi była krótka, ponieważ chciałyśmy jak najwięcej zobaczyć już tego pierwszego dnia. Wiedziałyśmy, że spotkamy i poznamy jeszcze wiele angielskich chłopaków. Najbardziej interesował mnie ich akcent, który sprawiał, ze stawali się jeszcze bardziej atrakcyjni.
Weszłyśmy do kilku butików, jednak jeszcze nic nie kupiłyśmy. Mamy dużo czasu na to, aby kupić coś sobie i naszym znajomym. Niestety musiałyśmy wracać już do hotelu na pierwszą zbiórkę. Opiekunowie mieli nas poinformować o planie zajęć, co jest dla nas przygotowane na te 2 tygodnie, oraz przedstawić nam wszystkie obowiązujące zasady w hotelu.
Nie miałam ochoty siedzieć i wysłuchiwać już chyba setnego zakazu. Rozejrzałam się po sali. Niektórzy sprawiali wrażenie, ze słuchają, ale miałam pewność, że to tylko pozory. Umieją dobrze udawać. Poszukałam wzrokiem Kuby i już po chwili go znalazłam. Miałam wrażenie, że jest najmniej zainteresowaną osobą jeśli chodzi o te wszystkie zasady, a w szczególności zakazy. Zaśmiałam się cicho do siebie czując, że jeszcze bardziej go polubiłam.
Kilka godzin później (22:00 a raczej 10:00 p.m) rozpoczęła się cisz a nocna i ku zdumieniu opiekunów, wszyscy poszli do swoich łóżek spać. Podróż była bardzo męcząca i miałam wrażenie, że mogę zasnąć na stojąco, więc pierwszy raz  w ciągu tych wakacji poszłam tak wcześnie spać.
Kolejny dzień zapowiadał się niemalże idealnie i nic nie powinno go popsuć.
_______________________
Krótkość rozdziałów wynika stąd, że mam jeszcze jednego bloga xx
Wesołych Świąt !!!

wtorek, 18 grudnia 2012

Rozdział 4

To ten dzień. Dzień w którym wstaje o świcie, ubieram się myję, biorę walizki i idę do samochodu, który zawiezie mnie na miejsce zbiórki. Adam i Susan będą już tam czekać, a ja wraz z moją przyjaciółką będziemy udawać, ze się nienawidzimy.To będzie jeden z dotychczasowych nielicznych razów kiedy pojadę autobusem gdziekolwiek. Normalnie rodzice nie pozwalają poruszać mi się tym środkiem komunikacji. Dlaczego? To proste. Mógłby mi ktoś wtedy zrobić zdjęcie, a oni są zbyt znani i cenieni, aby móc mieć najmniejszą kompromitację. Tak więc na wszelkie zakupy, lub do szkoły jadę zawsze, albo taksówką, z szoferem, albo po prostu z jakąś koleżanką. Zazwyczaj to była Susan. Było to dla nas uciążliwe bo nie mogłyśmy odezwać się do siebie przez całą drogę, ale dawałyśmy radę.
Ku mojemu zdziwieniu rodzice przerwali swoje własne pakowanie na Tajlandię i odwieźli mnie na miejsce zbiórki. Był to spory szok dla mnie, ale po chwili zdałam sobie sprawę co tak naprawdę nimi kieruje. Dbali o swoją idealna reputację, która była przez wiele lat niezachwiana. Teraz pokazywali, że są przykładnymi i kochającymi rodzicami. Jak dla mnie za późno, jak dla prasy- liczy się tu i teraz.
Nie było mi jednak z nimi źle. Dostawałam spore kieszonkowe i często drogie prezenty- bez okazji. Mogłam robić co chciałam i spotykać się z ludźmi, którzy tworzyli tzw. margines społeczeństwa, lub po prostu byli moimi znajomymi (imprezowicze z innych szkół). Mogłam robić wszystko, co było niewidoczne dla prasy.
Często wracałam pijana do domu- udawali że nie widzą. Czego chcieć więcej? Miałam wszystko. Drogie ciuchy, najlepsze gadżety, ale czegoś mi jednak brakowało w tym wszystkim, ale nigdy nie zgłębiałam się w głębszy sens.
-Masz być grzeczna- powiedziała mama kiedy zbliżaliśmy się na miejsce zbiórki a tata parkował swojego Mercedesa.
-Jasne- mruknęłam. Mówiła do mnie jakbym miała 10 lat.
-I nie pij za dużo- dodała
-Dobra
-Masz poznać dużo ludzi i być dla nich miła, ażeby nasza reputacja była nadal taka dobra. Nie radzę ci jej zniszczyć..
-Spoko
-Teraz odprowadzimy Cię do autobusu, masz się uśmiechać, i iść prosto, niewolno ci się garbić. Bądź pewna siebie..
Jeszcze coś mówiła ale już nie słuchałam. Nie martwiła się o mnie tylko o reputację. Reprezentuję ich.
Po chwili podeszłam do Susan i Adama. Przywitałam się z Adamem, a Susan obdarzyłam chłodnym spojrzeniem. Nie chciałam- musiałam.
Wsiedliśmy do autokaru po 10 minutach i autobus ruszył.
Czas na chwilę relaksu.
Dwa tygodnie w Londynie.
Dwa tygodnie nie przerwanego imprezowania.
Witaj przygodo!
Coś mnie jednak zainteresowało za szybą. Patrzyłam na rodziców i byli jacyś tacy... inni. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę co się dzieje. Udawali. Oni naprawdę udawali że są razem szczęśliwi. A wiec co się dzieje? Zaintrygowało mnie to, ale po chwili wróciłam do rozmyślania na temat zbliżającego się obozu. Będę martwić się jak wrócę do domu.

sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 3

Kto tam był? To dobre pytanie. Nie było tam jednej osoby, ani nawet dwóch, ale trzy..
Sklep miał  podwójne wejście, do którego stałyśmy przodem.. Bez ruchu.
-Co robimy?- spytała w końcu Susan
-Nie wiem- odpowiedziałam- ale cokolwiek zrobimy musi to być bardzo szybko
-Wiem..-powiedziała w końcu- dobra plan jest taki: bieg do kasy, płacimy i wychodzimy stąd niezauważone zahaczając o tego kolesia.. Damy rade.. musimy
Przez chwilę zastanawiałam się czy to możliwe.. przecież stali obok siebie..
Mama Susan popatrzyła w naszym kierunku, ale najprawdopodobniej nas nie zauważyła. W tym czasie udało nam się przedostać do kasy i zapłacić. Co teraz?- pomyślałam Powoli ruszyłyśmy w kierunku wyjścia. Szłyśmy tak powoli pomiędzy wieszakami, żeby nas nie zauważyła żadna z naszych mama. Według ogólnej wersji którą im sprzedałyśmy: nie lubimy się.
Pod koniec naszej drogi zahaczyłyśmy jeszcze o dział męski, gdzie najprawdopodobniej był ów chłopak. Chodził z nami do szkoły i podobał się zarówno mi, Susan jak i reszcie dziewczyn. Był wolny, ale mimo wszystko jakiś niedostępny.. Wiele dziewczyn próbowało się z nim umówić, ale się nie dało. Umiał doskonale obrócić sytuację i wykorzystać ją na swoją korzyść. Zastanawiało mnie jednak, dlaczego, jeśli w szkole jest tyle ładnych dziewczyn, on się z żadną nie chce umówić..
Niestety Dawida już tam nie było. W takim razie gdzie jest? Jednak nie miałyśmy czasu go dalej szukać, więc wyszłyśmy pośpiesznie z sklepu. Wiedziałyśmy, że teraz nasze mamy będą chodzić po całym sklepie w poszukiwaniu idealnych ubrań na Tajlandię, więc nie było sensu nadal tu być. Miałyśmy wystarczającą ilość ubrań.
-Ciekawe kiedy to wymyślili..- powiedziała Susan
-Ale co?- spytałam
-Kiedy nas zapisali na ten obóz..
-Pewnie z pół, roku temu...- powiedziałam
-Pewnie tak...- odpowiedziała

Następnego dnia (wieczór)
Kolejna szalona impreza. To była w pewien sposób nasza rutyna. Imprezowanie do białego rana było odstresowaniem 2 miesięcznym na 10 miesięcy roku szkolnego.
-Hej kotku-wymruczał mi do ucha jakiś chłopak
Odwróciłam się i popatrzyłam prosto w jego błękitne oczy
-Masz jakiś problem?- spytałam
- Taa Ciebie
-Mnie?- zdziwiłam się patrząc na niego z pogardą
-Ujmę to tak: TY, JA, SEKS, TERAZ
-Chyba coś ci się pomyliło- mruknęłam odwracając się z powrotem do baru
Jednocześnie poczułam jak mnie obejmuje od tyłu i przysuwa się coraz bliżej. Odwróciłam się jeszcze raz w jego stronę, z tą różnicą ze tym razem był już zdecydowanie bliżej.
Nie zdążyłam powiedzieć nic, bo w tej samej chwili zjawił się obok nas Paweł. Odepchnął nieznajomego i sam zajął jego miejsce.
-Nie powinnaś się mi odwdzięczyć?- spytał
-Nie?- zaśmiałam się
-Chyba jednak tak..- przybliżył się i lekko musnął moje usta
Odwzajemniłam pocałunek, ale po chwili odsunęłam się od niego. Popatrzyłam w jego oczy. Były śliczne, ale wiedziałam, ze nie powinnam się z nim całować. Odwróciłam się i poszłam w kierunku reszty naszej paczki. W głębi siebie zaczęłam się śmiać. Nie ma to jak ciekawy wieczór..

Kilka dni później
Już następnego dnia mieliśmy wyjeżdżać do Londynu. Wiedziałam że z Adamem i Susan to będzie wieczna impreza. Balowanie całe 2 tygodnie i to w najlepszych klubach w Londynie. Byłam już spakowana, wiedziałam ze będzie idealnie. Szkoda tylko, że reszta naszej paczki nie jedzie. Ale cóż.. Z pewnością damy sobie radę..

środa, 21 listopada 2012

Rozdział 2

Kiedy się obudziłam była już godzina 12:10. Próbowałam wstać z łóżka, ale ostry przeszywający ból w głowie mi to uniemożliwił. No tak. Kac. W ciągu kilku kolejnych minut zwlokłam się z łóżka i poszłam się umyć do łazienki. Kiedy już jako tako się ogarnęłam, zeszłam na dół. Ku mojemu zdziwieniu rodzice byli w domu. Kiedy mnie zobaczyli pokiwali tylko głowami w swoim kierunku, tak jakby moja obecność potwierdzała jakieś ich najgorsze obawy. Wiedziałam, ze nie wróży to nic dobrego, ale wolałam nie pytać o szczegóły.
-Znowu piłaś- powiedziała mama na przywitanie
-Byłam na imprezie- mruknęłam mijając ją w drzwiach
-W sumie masz rację- powiedziała- baw się
-Mamy dla ciebie niespodziankę- powiedział nagle tata
-Tak?- spytałam zainteresowana. Co tym, razem? Nowy telefon? Tablet? Laptop? A może jeszcze coś innego..
-Jedziesz na wakacje do Londynu!
-Do Londynu?- zdziwiłam się
-Tak na obóz językowy- powiedziała moja mama
-Że niby mam się uczyć? W wakacje?- spytałam z sarkazmem 
-Pojedziesz tam z Adamem i dziewczyną, której nie lubisz z niewiadomych przyczyn: Susan.
-Susan?-udałam oburzenie- serio z nią?
-Tak, wszystko już jest ustalone z rodzicami Susan i Adama, jedziecie za tydzień..
-A wy co w tym czasie będziecie robić? Kiedy ja będę na jakimś obozie językowym zakuwać słówka?
-Wyjeżdżamy na wakacje- odparła mama
-Wakacje?- zdziwiłam się
-Do Tajlandii
-Gdzie?! Czemu nie mogę jechać z Wami?
-To już nie powinno cie obchodzić- mruknął tata kończąc tym temat.
Susan to moja najlepsza przyjaciółka, ta z którą poszłam poprzedniego wieczora do klubu. Udawałyśmy, ze się nie znosimy, bo tak było łatwiej i ciekawiej, a co za tym idzie miałyśmy niezłą zabawę jak się nudziłyśmy. Nasi rodzice od już bardzo dawna prowadzą ze sobą interesy i się przyjaźnią. Wtedy też, 17 lat temu, była moda na angielskie imiona. Pech chciał, że każda z nas się wtedy urodziła, i tak ja zostałam Megan, a ona Susan. Jedyna nie poszkodowaną w tym wypadku osobą był oczywiście Adam, jest to imię zarówno polskie jak i angielskie.
Poszłam do swojego pokoju wciąż walcząc z bólem głowy i mdłościami. Anglia? Londyn? Nie chciałam tam jechać, bo jeśli oznaczało to że jadę z Adamem i Susan, to oczywiście nie jechała reszta naszej paczki. Grupa rozkapryszonych i rozpieszczonych nastolatków z dobrego domu? Nie. Nic z tych rzeczy. To, że mieliśmy mnóstwo pieniędzy i dostawaliśmy je na każde zawołanie jeszcze nic nie znaczyła, chodź bardzo ułatwiała życie. Mój brat miał podobnie, ale o nim to następnym razem.  
Po chwili zadzwonił mój telefon, popatrzyłam na wyświetlacz: Susan.
-Wiesz już?- odezwała się od razu kiedy usłyszała dźwięk przekazywanego połączenia
-O czym?-zdziwiłam się
-Wyjazd do Anglii..
-Wiem- powiedziałam
-To pakuj się ! Anglia wzywa!
-Jeszcze mamy dużo czasu- zaśmiałam się
-Nie mamy! Jutro musimy iść na zakupy, muszę kupić nowe bikini i kilka innych rzeczy. Myślisz że Anglicy są ładni?
-Zazwyczaj tak- zaśmiałam się, wcale mnie nie zdziwiło, że Susan właśnie o nich zapytała
-To dobrze, spędzimy cudowne dwa tygodnie w ich towarzystwie
-A co z tym kolesiem z klubu?
-Jakim kolesiem?-zdziwiła się
-To już przeszłość- stwierdziła dobitnie i zmieniła temat. Cała Susan zmienia chłopaków częściej niż ubrania w ciągu dnia, a oni jej ulegają. Każdy chciałby się z nią umówić, choćby na jeden wieczór, jedną noc. Ona z kolei ich, trzyma na dystans i poluje. Brzmiało to śmiesznie, ale wyglądało niesamowicie, każdego potrafiła sobie owinąć wokół palca.

Następnego dnia
Byłam umówiona z Susan na 10 rano. Wiedziałam, że zakupy zajmą nam czas do wieczora. Obie musiałyśmy kupić mnóstwo nowych rzeczy. W Centrum Handlowym spotkałyśmy Adama, który szukał też czegoś dla siebie. Podeszłyśmy do niego i się przywitałyśmy. Susan jak zwykle patrzyła na niego jak na swoją wypatrzoną zwierzynę.  Kiedyś byli ze sobą, ale to było dawno, rozstali się po trzech miesiącach, ale mimo odległości czasu, mam wrażenie, że ona jest nadal o Adama zazdrosna, za kazdym razem,kiedy siedzę mu na kolanach, lub rozmawiamy. A może to tylko moje fanaberie.. Wróciłam do przeszukiwania kolejnego sklepu, mimo, że każda z nas miała już kilka reklamówek z markowym sklepów.
-Megan!- usłyszałam nagle
-Co?
-Czy to... Czy to.. Bo to...
Podążyłam za jej wzrokiem w kierunku drzwi. Wolałabym jakby mi tego nie pokazywała...
__________________

Proszę KAŻDĄ osobę, która przeczytała ten rozdział, o opinię. Jest to dla mnie bardzo ważne..

 Z góry dziękuję.

sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 1

Zawsze śmieszył mnie fakt, że ludzie tzw. 'wielkiego biznesu' myślą, że ich dzieci są niemalże perfekcyjne. Twierdzą, że posyłanie ich do prywatnych szkół i płacenie za wiele zajęć poza szkolnych zapewnia, że będą odpowiedzialne i takie jacy oni by chcieli żeby byli, bez wkładu własnego. Ale czy to prawda? Oczywiście, że nie. Moje przemyślenia przerwał nagły huk. Spojrzałam w tamtym kierunku, ale to co zobaczyłam wcale mnie nie zdziwiło. Kolejna bójka. W tym klubie zdarzają się one coraz częściej, ludzie coraz więcej piją żeby zapomnieć o swoich kłopotach, a  w rzeczywistości pogłębiają się w nich coraz bardziej. Dopiłam kolejnego drinka i wyszłam z klubu. Jutro miało być zakończenie kolejnego roku szkolnego. W szkole znowu będę musiała udawać, że jestem właśnie taka jaką chcą żebym była moi rodzice- perfekcyjna. Dobra uczennica, brak godzin nieusprawiedliwionych, brak wszelkich uwag. Grzeczna, miła, uczynna i bogata. A jaka jestem naprawdę? Co kryje się pod tą maską?

Następnego dnia
-Musimy uczcić fakt, że przez następne dwa miesiące będziemy sobą i tylko sobą!- krzyknęła mi do ucha przyjaciółka kiedy wychodziłyśmy ze szkoły. Poboczna osoba, oczywiście nas nieznająca, patrząc na nas, pomyślała by zapewne, że uczczenie to w naszym wypadku będzie pójście do kina lub na pizzę. Nikt nie wpadłby na pomysł, że będzie to impreza do białego rana, z litrami alkoholu, głośną muzyką.. Nikt nie pomyślałby, że przez najbliższe dwa miesiące będzie to nasza codzienność.
Uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
-Gdzie i o której?- zapytałam
-Tam gdzie zawsze o 20- odpowiedziała- będę u ciebie o 18
-Kto będzie?- zapytałam
-Wszyscy- zaśmiała się- a raczej wszyscy z naszej paczki, żadnych niepożądanych osób- dodała po chwili widząc moja minę. Wszyscy, oznaczało by także tych ludzi, których nie znoszę, czyli tych, którzy żyją według pewnego schematu, który nakładają na nich rodzice. Są tchórzami, nie mają odwagi, aby przekroczyć linii i żyć po swojemu.

Godz 20:00
Weszłyśmy do klubu, zatłoczony jak zwykle. W oddali ujrzałyśmy Adama więc podeszłyśmy do niego się przywitać. Już po chwili każda z nas kończyła swojego pierwszego drinka tego wieczoru. Usiadłam na kolanach mojego przyjaciela i wpatrywałam się chwilę w jego oczy. Smutne. Ale tego wieczoru nic nie będzie w stanie zamącić nam tej radości, radości z powodu, tej jakże krótkiej wolności trwającej zaledwie 2 miesiące.
Alice poszła tańczyć z jakimś nowo poznanym chłopakiem, a ja  wraz z resztą naszej paczki gadaliśmy siedząc na kanapie. Wraz z czwartym piątym drinkiem skończyły się nasze kłopoty, byliśmy już zupełnie innymi ludźmi, byliśmy sobą. Alice gdzieś znikła, co mogło oznaczać tylko jedno: seks w toalecie z nieznajomym. Ja natomiast bawiłam się w najlepsze na parkiecie i przy stoliku. Nie byłam taka jaka ona, nie szłam do łóżka z każdym nowym poznanym chłopakiem, ale to nie miało żadnego znaczenia.
Wszyscy przy naszym stoliku byli już wstawieni. Po chwili poczułam jak ktoś od tyłu wkłada mi rękę pod bluzkę. Popatrzyłam na Adama z pytającym wzrokiem. Ten się tylko uśmiechnął i zapytał:
-Mogę dostać buziaka?
Zaśmiałam się. Całowanie się z własnym przyjacielem to wbrew wszelkim regułom. Kochałam je łamać tak jak wszyscy siedzący przy naszym stoliku.
-A co z tego będę mieć?- spytałam
-To ustalimy potem- mruknął przysuwając się
,,Buziak" za każdym razem wyglądał w ten sposób, że całowaliśmy się zachłannie przez 10 minut. Potem ktoś ogarnął z naszego towarzystwa, że to już przestaje wyglądać tylko przyjacielsko i w końcu chcąc nie chcąc odsuwaliśmy się od siebie.
O 4 nad razem postanowiliśmy w końcu zakończyć nasze balowanie. Zakończyć na dziś. Nie minie wiele czasu, kiedy będzie następna impreza. Byłam tak pijana, że ledwo doszłam do domu. Otworzyłam drzwi i cicho weszłam po schodach do swojego pokoju. Nie chciałam obudzić rodziców, chodź i tak wiedziałam, że nic nie powiedzą. Dobrze wiedzieli, że będę pijana. Moi rodzice byli w porządku. Mogłam robić co tylko chciałam, ale był jeden warunek: w towarzystwie ich znajomych musiała udawać idealną córeczkę.