piątek, 29 marca 2013

The Versatile Blogger

Wiem, wiele z Was wchodząc tu pomyślało, że jest nowy rozdział, ale pomyślałam, że jeżeli dostałam pierwszą nominację do The Versatile Blogger, to poświęcę temu osobny post, bo potem to wszystko muszę robić naraz.

A więc tę nominację dostałam od: Alicja Lafnei Duda

Każdy nominowany, powinien: 


 - podziękować nominującemu na jego blogu
- pokazać nagrodę Versatile Blogger u siebie
- ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie
- nominować 10 blogów, które jego zdaniem na to zasługują
- poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.

Fakty o mnie

1. Od czwartego roku noszę okulary -,-
2. Nie znoszę filmów przygodowych
3. Od 7 lat NIE wierzę w prawdziwą przyjaźń
4. Słucham: reggae, pop, rap
5. Nienawidzę ludzi, którzy są dwulicowi
6;. Ciągle jem kiedy się nudzę
7. Słuchając muzyki zatracam się we własnym świecie

Blogi, które nominuję 


Miało być ich 10 ale w końcu stanęło na 4 xd

I to chyba tyle.. 
Ze swojej strony życzę Wesołych Świąt ! ;D 

niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 20

Kilka dni później Susan i Adam wrócili z obozu. Obiecali, że wpadną do mnie następnego dnia, aby opowiedzieć co mnie ominęło. Nie byłam jakoś mega zadowolona z tego faktu, bo nikt nie chce słyszeć ,,Żałuj, że Cię nie było z nami, bo..". Takie teksty niesamowicie dobijały, jeszcze w przypadku, jeśli nieobecność nie była naszą winą. Mimo wszystko zaprosiłam ich, może akurat będzie fajnie? Jeśli chodzi o sytuację z Susan, to stwierdziłam, że nie warto się dłużej o to sprzeczać. Prawda była taka, że miałam większe zmartwienia na głowie niż kłótnia z Susan. Michał już dawno mnie nie interesował, więc to był kolejny argument, żeby po prostu odpuścić. Faktycznie, było to dla mnie trudne, bo mój chłopak przespał się z moją przyjaciółką a na dodatek zrobił jej dziecko, które ona z kolei później usunęła. Nie pochwalałam jej czynu, ale wolałam do tego nie wracać.
W domu natomiast czekała na mnie 'niespodzianka". Kiedy tylko otworzyłam drzwi domyśliłam się, że ktoś do nas przyszedł w odwiedziny. Pośpiesznie weszłam do salonu, bo wiedziałam jakie znajomi rodziców mają zdanie o ludziach, którzy się nie przywitają, a nie chciałam działać na nie korzyść rodziców. Kiedy przekroczyłam próg mój wzrok zatrzymał się na jakimś blondynie siedzącym na przeciwko mnie.
-Ty jesteś pewnie Megan- odezwała się jakaś brunetka siedząca na prawo od chłopaka
-Tak. Dzień dobry- powiedziałam grzecznie i już chciałam odejść, kiedy zatrzymała mnie mama
-Megan, proszę usiądź z nami- powiedziała tak miło, że aż ciarki przeszły mnie po plecach
Usiadłam pomiędzy mamą a tatą, w miejscu, które specjalnie zrobili dla mnie. Zauważyłam, że ten chłopak też siedział pomiędzy rodzicami. Wyglądało to, jakby mieli pilnować żebyśmy nie zwiali. O tyle ta sytuacja była stresująca, że ten chłopak nie spuszczał ze mnie wzroku, ani na chwilę.
-A więc powinniście się wreszcie poznać- zaczął ojciec chłopaka zwracając się do mnie i do niego. Po tonie jakim mówił, nie zapowiadało się na nic dobrego
Chłopak na te słowa wstał i podał mi rękę
-Alan- przedstawił się
-Megan- powiedziałam dosyć niechętnie
Co oni kombinują? Już po chwili miałam się tego dowiedzieć.
-Wydaje mi się, że powinniście się lepiej poznać- stwierdziła moja mama zwracając się do mnie- idź pokaż Alanowi dom
-Jasne- powiedziała i wstałam. Chłopak zrobił to samo
Kiedy poprowadziłam go na górę nastała dość krepująca cisza
-Więc...- zaczęłam zastanawiając się co powiedzieć- co tu właściwie robisz? Nigdy ciebie ani twoich rodziców wcześniej nie widziałam u nas w domu...
-Bo od niedawna dopiero robią oni wspólne interesy- wyjaśnił
-Tak?- zdziwiłam się- fajnie wiedzieć. Ile masz lat?
-18, jestem rok od ciebie straszy...
-Moja mama już zdążyła ci powiedzieć ile mam lat?- zaśmiałam się- nieźle..
-W ogóle dużo o tobie mówiła...Widać, że się rozumiecie- stwierdził
Na te słowa o mało nie wybuchłam śmiechem. Alan najwyraźniej zobaczył moje rozbawienie, ale nic nie powiedział.
-Rozumiemy?- spytałam wiąż się śmiejąc- a co takiego mówiła o mnie?
-Mówiła o twoich zainteresowaniach, jakiej muzyki lubisz słuchać, co lubisz robić, kim chcesz zostać...
Otworzyłam drzwi do mojego pokoju i wpuściłam chłopaka do środka.
-Czyli?- spytałam
- Na przykład, że zbierasz pocztówki i kochasz grać na pianinie...
-Fałsz, fałsz- skomentowałam- co jeszcze?
-Słuchasz tylko i wyłącznie popu i jazzu, nie lubisz piosenek, które wychodzą na tzw. margines...
-Margines?- zdziwiłam się- a co można nazwać marginesem?
-Według twojej mamy na przykład rap...
-I tutaj tez się myli... Słucham rapu, reggae, popu, soul itd..
-Oraz, że chcesz zostać prawnikiem...
-Kim?!!!|
-Prawnikiem- powtórzył
-No coś ty- zaprzeczyłam
-A kim?- spytał
-Fotografem, albo dziennikarką, a ty? Powiedz mi coś o sobie...
-Jak już wiesz jestem Alan. Lubię grać na gitarze, imprezować, nie znoszę nauki i ograniczeń...
-Ograniczeń?- zaśmiałam się- coś jeszcze?
-Przede wszystkim wszystko łączy się z tymi ograniczeniami- powiedział
-Wiem o czym mówisz- stwierdziłam
-Czyżby? A co powiesz na fakt, że nasi starzy chcą nas zeswatać?
-Nie zdziwi mnie to jeśli faktyczni tak jest...- powiedziałam
-Masz kogoś?- spytał
-Nie
-To mam wrażenie, że teraz będziesz mieć...- powiedział uśmiechając się lekko
-Chyba że się na to nie zgodzę- stwierdziłam
-Chyba że tak
Nasza rozmowa przybrała właściwe tory. Alan nie był taki zły jakby wydawało się na początku. Pierwsze myślałam, że może nie jest brzydki ale z pewnością nudny. Nie sądziłam, że ten z pozoru grzeczny i uporządkowany chłopak może być taki fajny z charakteru. Z drugiej strony też udawałam, że jestem idealną córką i uczennicą, wgłebi przez cały czas skrywałam prawdziwą siebie. Mama nawet nie wiedziała co lubię.

Następnego dnia dostałam krótkiego sms'a od Susan ,,Sory, ale nie przyjdę dziś do ciebie, bo jestem chora. Wpadnę następnym razem xx". Czy mnie to zmartwiło? Nie wiem. Po prostu przyjęłam ten fakt do wiadomości i postanowiłam się nim nie przejmować. Cieszyłam się natomiast, że przynajmniej przyjdzie Adam. Nie widziałam się z nim dość długo, a bywało bardzo rzadko, że 'rozstawaliśmy się" na tak długi czas. W końcu nadeszła godzina, w której do drzwi zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć jak najszybciej by wyprzedzić innych domowników, ale jak się okazało byłam sama w domu. Zdziwił mnie fakt, że nie było nawet Magdy. Czyżby mama wzięła ją na spacer? To było niemożliwe... Mama pewnie była w pracy, tata zresztą też. Najprawdopodobniej jej niania skorzystała z faktu, że nie ma dziś zbytniego upału i wzięła małą na spacer.
-Wejdź- powiedziałam otwierając drzwi i wpuszczając go do środka- czego się napijesz?
-A co masz?- spytał
-No nie wiem...sok, colę, oranżadę, piwo...
-To piwo
Podałam mu butelkę i poszliśmy do mojego pokoju w razie jeśli do domu miała wrócić kobieta pilnująca Magdę. Adam wchodząc do pokoju rozejrzał się z zaciekawieniem.
-Co?- spytałam przyglądając się mu badawczo
-Jakoś tu....inaczej- stwierdził
-Tak samo.. po prostu dawno u mnie nie byłeś..
-Możliwe..
-Jak obóz?- spytałam. Wiedziałam, że i tak mnie to nie ominie, więc wolałam go trochę przyśpieszyć
-W porządku. W ogóle na końcu okazało się, że Marlena i Kuba są parą...
-Co? Jak to?- zdziwiłam się
-Nie mam pojęcia.. Po prostu przedostatniego dnia przyłapaliśmy ich jak się całowali...
-Musieli mieć niezłe miny...
-Nawet nie.. Nie protestowali ani się nie sprzeciwiali... po prostu się przyznali, ze jakiś czas już są razem..
Idziemy na balkon?- spytał
Kiedyś jak byliśmy młodsi prawie całe lato spędzaliśmy u mnie na balkonie. Nigdy nie wiedziałam czemu, ale    czuliśmy się tak dobrze. Nigdy nie sądziłam, że mój balkon będzie mieć jakieś szczególne znaczenie dla mnie lub moich przyjaciół.
-Jasne- zgodziłam się
Usiedliśmy tak jak zawsze pod murem. Było tak stosunkowo najchłodniej, ale też najwygodniej. Adam przez jakiś czas opowiadał też różne ciekawe historie, które wydarzyły się na obozie. Znowu miałam za złe Izie, że przez nią musiałam wrócić do domu. Tyle przegapiłam...
Poczułam jak Adam delikatnie mnie przytula.
-Już nic nie mówię o obozie -stwierdził po chwili
-Czemu?- zdziwiłam się
-Bo jesteś smutna...
-To nie dlatego- powiedziałam uśmiechając się lekko
-Nie? To dobrze- zaśmiał się i delikatnie musną ustami moje ramie
Nie zwróciłam na to uwagi sądząc, że było to przypadkowe. Nadal siedzieliśmy na balkonie a Adam obejmował mnie od tyłu, więc między nami było bardzo mała odległość. Jednak ta sytuacja się powtórzyła. Adam zaczął składać delikatne pocałunki najpierw na moim ramieniu, szybko przechodząc do szyi.
Kiedy w końcu tam dotarł, odsunęłam się gwałtownie.
-Nie sądzisz, że to wykracza poza granice przyjaźni?- spytałam
-Może właśnie czas przekroczyć tę granicę...
Przez chwilę wpatrywałam się w chłopaka zupełnie zdziwiona. W końcu zaczęłam się śmiać chcąc obrócić tę sytuację w żart. Miałam nadzieję, że mi się udało.
___________________
I jak Wam się podoba?
;D
taka mała zmiana akcji xd

piątek, 15 marca 2013

Rozdział 19

Obudziłam się kilka godzin później. Dochodziła 16:30. Zza ściany nadal słyszalny był płacz Magdy. Powoli wstałam z łóżka. Nie doszłam daleko bo już kilka kroków później potknęłam się o walizkę i wylądowałam na ziemi. Szybko się podniosłam i wyszłam z pokoju. Zajrzałam do pokoju Magdy. Przy jej łóżeczku była ta sama kobieta, którą widziałam w nocy. Próbowała ją usypać, ale widocznie sobie nie radziła.
Wyszłam szybko z pomieszczenia i podążyłam do kuchni Od poprzedniego wieczora nie miałam nic w ustach, więc liczyłam, że w lodówce jest coś do jedzenia. Dziwny trafem znalazłam w środku jakiś jogurt. To było wszystko czego mogłam się tam spodziewać. Rodzice zawsze jedli na mieście, więc nie było sensu trzymać jedzenia w domu. Robili zakupy tylko wtedy, kiedy ktoś miał do nas przyjść.
Po chwili do kuchni weszła nasza gospodyni.
-Jest mama?- spytałam
-Nie
-A tata?
-Nie. Twoi rodzice są w pracy.
-Przecież mają jeszcze wolne.. jakby nie Iza byliby nadal na Tajlandii....
-Ja tam nie wiem- mruknęła i wyszła
Co im się wszystkim stało?- zaczęłam się zastanawiać. Poszłam w końcu do swojego pokoju i zaczęłam się rozpakowywać. Nie było nawet najmniejszej nadziei, że będę mogła wrócić do Anglii na resztę obozu.
Nie zdążyłam jeszcze nawet otworzyć walizki, kiedy mój telefon znów zaczął dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz. Numer zastrzeżony. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, a znając życie jest to pomyłka, więc odrzuciłam połączenie. Jednak ktoś nie chciał ewidentnie odpuścić. Ledwo odrzuciłam poprzednie, a już przyszło mi nowe połączenie.
-Słucham?- odebrałam w końcu. Magda wreszcie przestała płakać, wiec nie mogłam dopuścić, żeby się znów obudziła przez jakieś głupie nie odbieranie telefonów.
-Megan?- usłyszałam
-Tak..-powiedziałam niepewnie
-Tu Iza..
Z wrażenia nie mogłam zrobić nawet kroku. Czyżby moja wiecznie zagubiona siostra przypomniała sobie o mnie? Jak miło...
-No?- mimo, że wgłębi serca czekałam na telefon od niej, to jednak teraz nie byłam w stanie być dla niej miła.To było automatyczne uczucie, nagle przypomniały mi się wszystkie złe chwile, wszystkie zmiany planów, które musiałam dokonać bo mojej siostrze tak się zachciało, wszystkie niespełnione nadzieje.
-Możemy pogadać?- spytała nie zrażona moim tonem
-Jasne- mruknęłam- masz zamiar rozmawiać ze mną przez telefon?
-Nie mogę wrócić do domu...
-Nie? Magdę to mogłaś nam zostawić i bez słowa wyjechać?
-Przepraszam.. to nie tak jak myślisz...
-Nie? To może m wyjaśnisz, co jest powodem, że musiałam wrócić przez ciebie tydzień wcześniej z wakacji?
-Nie mogłam zostać...
-A to dlaczego?
-Mój chłopak by tego nie chciał...
-Co?- zdziwiłam się
-Bo widzisz... on jest trochę inny niż mi się na początku wydawało...
-Bije cię?- spytałam. To była pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy
- Nie...-  powiedziała chociaż jej głos zwiastował coś innego
Po chwili usłyszałam tylko dźwięk informujący, że połączenie zostało przerwane. Próbowałam jescze kilka razy zadzwonić pod ten numer, ale za kazdym razem połączenie zostało odrzucone, aż w końcu ktoś wyłączył ten telefon. Nie wiedziałam co powinnam zrobić. W końcu zdecydowałam się czekać. Tak chyba będzie najlepiej. Miałam zamiar powiedziec o tej rozmowie rodzicom, zaraz jak przyjadą z pracy. Nie wiedziałam tylko kiedy to się stanie. Mimo, że rodzicom nadal przysługiwał urlop, bo przecież, jeśli nie Iza, to byliby nadal na Tajlandii, to już wrócili do pracy. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Pewnie nie chcieli bezczynnie siedzieć w domu i wysłuchiwać ciągłego płaczu Magdy. Co nas jednak łączyło. Po tym wszystkim co zrobiła Iza, po prostu nie byłam w stanie zostać dłużej niż pięć minut w pokoju małej. Od razu chciałam stamtąd wyjść.
Wyszłam z domu i skierowałam się w stronę parku. Nie miałam na nic ochoty. Normalnie to zadzwoniłabym do kogoś z moich znajomych, którzy zostali jeszcze w mieście. W tym momencie jednak chciałam po być chwilę w samotności. Nie było mi to jednak dane.
Kolejny raz usłyszałam dobrze znaną mi melodię. Kochałam ją, dlatego zamiast odbierać telefon, zazwyczaj wsłuchiwałam się w dźwięki wygrywane z początku na gitarze. Musiałam odebrać. A co jeśli to Iza? Kolejny zawód. To był Adam.
-Tak?- spytałam chociaż miałam ochotę się rozłączyć, albo w ogóle nie odbierać
-Wiem co się stało..
-Z czym ?- wystraszyłam się
-Wiem dlaczego wyjechałaś.. Iza wróciła...
Skąd wie? Nie było sensu się pytać. Było wiadome, że zadzwonił do swoich rodziców, którzy nadal byli na Tajlandii.
-Nie wróciła- mruknęłam- zostawiła dziecko i zniknęła- powiedziałam
Po drugiej stronie zapanowała cisza.
-I co teraz?
-Nie zapowiada się, że wróci...
No właśnie. Adam zadał bardzo trafne pytanie. Co teraz? Zastawało nam tylko zaopiekować się małą. Przyjąć ją do swojej rodziny. Wiedziałam, że prędzej czy później ją pokocham.Nie wiedziałam kiedy, ale było pewne, że to się stanie. Marzyłam o tym, żeby wróciła Iza. Kiedyś byłyśmy zawsze razem. Teraz? Teraz praktycznie się nie znałyśmy.
Następny dzień nie zapowiadał żadnych zmian. Magda ku ogólnej uldze przestała ciągle płakać, więc chyba wszyscy się wyspali. Zeszłam do kuchni i ku mojemu zdziwieniu zastałam obojga rodziców. Zobaczenie ich w domu, w jeden dzień o jednym czasie graniczyło z cudem. Zazwyczaj całkowicie byli pochłonięci pracą, więc nawet jeśli byli w tym momencie w domu, to jedli w swoich prywatnych, oddzielnych gabinetach. Trudno było także określić ich godziny pracy. Dla mnie to było 24h na dobę, siedem dni w tygodniu. Nadal zdumiona usiadłam przy stole i opowiedziałam im moją wczorajszą rozmowę z Izą. Ku mojemu zaskoczeniu, nie zdziwił ich w ogóle ten fakt.
-Spodziewaliśmy się tego, że się z tobą będzie chciała skontaktować- stwierdziła mama
-Ale co teraz?- spytałam
-Musimy czekać, tak każe policja..- wyjaśnił tata
Wiedziałam, że ma rację. Przez resztę śniadania rodzice byli pochłonięci rozmową o pracy. Nie było sensu im przerywać. Najwyżej wtedy popatrzyli by się na mnie jak na skończoną idiotkę, coś na zasadzie: ,,Naprawdę jesteś taka głupia, czy udajesz, że nie widzisz jak rozmawiamy?" albo po prostu by kompletnie nie zwracali na mnie uwagi. Kim dla nich byłam? Trudno określić. Coraz rzadziej miałam wrażenie, że jestem ich córką, bo czy tak zachowują się rodzice? Kompletnie nie zwracali na mnie uwagi, nie wiedzieli kim jestem i czego chcę. W zamian dostawałam mnóstwo prezentów i pieniędzy, chodziłam do prywatnej szkoły, oraz wyjeżdżałam za granice w czasie wakacji, ferii i świąt.
Kiedyś myślałam, że się mnie wstydzą, ale to i tak nie była poprawna koncepcja. Gdyby tak było rzeczywiście, to nie miałabym okazji poznać tych wszystkich ludzi z ich pracy i najbliższego otoczenia. Nie kazaliby mi chodzić ciągle na bankiety i imprezy organizowane przez ich firmy.
_________________
Ten rozdział jest chyba odrobinę dłuższy niż poprzedni xd
Nie wiem czy zauważyłyście ale dodałam nową zakładkę.
Z mojej strony to tyle.. Jeśli macie jakieś pytania to piszcie ;D

piątek, 8 marca 2013

Rozdział 18

Wsiadłam do samolotu i zajęłam miejsce obok jakiegoś starszego mężczyzny.Od razu też założyłam na uszy słuchawki i zatraciłam się w muzyce. Nigdy nie mogłam pojąć tego jaki wielki wpływ ma właśnie muzyka, której słuchamy na nasze życie. Kształtuje nasze spojrzenie na świat i jakąś małą cząstkę naszego charakteru. Nie wiele myśląc znacznie pogłośniłam słuchaną przeze mnie piosenkę. Samolot wystartował. Mężczyzna siedzący obok mnie zasnął, a ja przyglądałam mu się z niemałą ciekawością. Zastanawiałam się jak wygląda jego życie teraz, a jak wyglądało kiedyś, kiedy miał na przykład tyle lat co ja teraz.
Moje myśli z kolei zaczęły podążać w kierunku Susan, Adama i Michała. W końcu doszłam do wniosku, że Michał jest definitywnym dupkiem, ale nie poprawiło mi to nastroju. Byłam zła, że musiałam wracać do domu. Miałam iść dzisiaj wieczorem na imprezę z Max'em. Niestety przez Izę znowu wszystko legło w gruzach. Dziwnym trafem, ona zawsze niszczyła mi wszystkie plany, ale i tak ją kochałam. Nie potrafiłam jej znienawidzić, mimo tego wszystkiego co musiałam przez nią wycierpieć. Dlaczego? Przecież tak byłoby dużo prościej.. A jednak nie umiałam tego zrobić.
Kiedy samolot w końcu wylądował, wzięłam pośpiesznie swoją podręczną torebkę i poszłam po walizkę. Nie chciałam spędzić już tutaj dłużej ani minuty. Za bardzo wzięło mi się na wspomnienia i różne przemyślenia. Nie znosiłam tego. Wyszłam przez budynek lotniska. Zgodnie z obietnicą, miał tutaj czekać na mnie tata. Byłam pewna, że nie dotrzyma słowa. Jak na zawołanie przede mną wyrósł jak spod ziemi nasz szofer. O mało nie roześmiałam się mu w żywe oczy, kiedy go zobaczyłam. Wiedziałam, że na ojca nie można liczyć. Znowu.
Wsiadłam do samochodu nie odzywając się przy tym ani słowem. Znowu włożyłam słuchawki i przestało mnie już cokolwiek obchodzić. Byłam tylko ciekawa co zastanę w domu. Ta myśl nurtowała mnie przez cały czas i nie potrafiłam się ich pozbyć.W końcu doszłam do wniosku, że nie mam co się nad tym zastanawiać, było pewne, że będzie to sytuacja na tyle dziwna, że i tak jej nie przewidzę.
Po piętnastu minutach dojechaliśmy przed dom. Wyszłam z samochodu i wzięłam walizkę uprzednio podaną mi przez szofera. Stanęłam przed głównymi drzwiami i przez chwilę się zawahałam. Jednak nie miałam wyboru. Jak zwykle wszystkie decyzje były podejmowane za mnie. Nasza gospodyni otworzyła mi frontowe drzwi witając mnie z miłym uśmiechem.
-Jest ktoś w domu?- spytałam bo w środku panowała niezwykła jak dotąd cisza
-Tak, na górze, niania usypia małą..
-Jaka niania?- spytałam ze zdziwieniem i poszłam na pierwsze piętro.
Drzwi do pokoju gościnnego były uchylone, więc weszłam cicho do środka. Faktycznie, jakaś kobieta usypiała małe dziecko. Kim ono jest? Czy to córka Izy?
Pośpiesznie wyszłam z pokoju i poszłam do dawnej sypialni Izy. Niestety nie zastałam nikogo w środku, tylko same walizki. Podążyłam więc do sypialni rodziców. Kiedy zapukałam, usłyszałam tylko ciche ,,proszę". Weszłam do środka. Moim oczom ukazała się leżąca mama na łóżku, wyglądała na osłabioną.
-Co się stało?- spytałam siadając na brzegu łóżka
-Mam  migrenę, ta mała ciągle płacze...- powiedziała
Popatrzyłam na nią z zdziwieniem
-To jak ty nas bawiłaś? Mnie i Izę?- spytałam zdumiona
-Miałyście nianię...
No tak.. jak mogłam o tym zapomnieć.
-Gdzie Iza?- spytałam
-Nie wiem..
-Jak to nie wiesz?- zdziwiłam się
-Wyszła gdzieś wczoraj wieczorem i nie wróciła..
-A ojciec?
- W pracy
-Szukacie jej?
-Tak. Zgłosiliśmy na policję że zniknęła i zostawiła dziecko
-Jak się w ogóle nazywa?
-Magdalena
Wyszłam z pokoju. Byłam wkurzona na Izę. Wychodziło na to, że moja siostra przyjechała do nas tylko po to, aby zostawić nam dziecko do odchowania, by potem wrócić z powrotem tam, skąd przyjechała...
Jednak coś mi w tym wszystkim nie pasowało. Otworzyłam ponownie drzwi do sypialni rodziców.
-Ale przecież są walizki w pokoju Izy....
-Nic nie ma w środku. Same tylko jakieś dziadostwo do wypchania...
Ponownie opuściłam pokój. To było nie fair, zarówno w stosunku do moich rodziców jak do mnie. Wszyscy musieliśmy wrócić z wakacji wcześniej, tylko dlatego, że Iza nagle wróciła i sobie o nas przypomniała. Teraz z kolei zwiała z powrotem, bo nie miała co zrobić z dzieckiem. Za kogo ona się uważa?
Po jakiś dziesięciu minutach zadzwonił mój telefon. Po prostu nie miałam siły iść do córki mojej siostry, za bardzo byłam wkurzona na Izę. Popatrzyłam niechętnie na wyświetlacz. Adam. Odrzuciłam połączeniem, nie chciało mi się teraz z nikim rozmawiać. Byłam zmęczona po podróży, a Magda ciągle płakała. Dzieci potrafią wyczuć wiele, to najwyraźniej dobrze wiedziało, że jego matki nie ma. Adam zadzwonił po raz kolejny. Wiedziałam, że ile razy będę odrzucać to połączenie to tyle razy on zadzwoni. Wyłącznie nie wchodziło w grę.
-No?- spytałam mając nadzieję, że ta rozmowa skończy się jak najszybciej
-Wszystko w porządku?- spytał
-Jasne, jak zawsze- powiedziałam
- Jak podróż?
-Tez w porządku
-Magan, na pewno wszystko ok?
-Tak, przepraszam ale muszę kończyć.
Odłożyłam komórkę i położyłam się na łóżku. Chwile potem mimo ciągłego płaczu dochodzącego zza ściany, zasnęłam.
_______________
1. Wszystkiego najlepszego, spełnienia najskrytszych marzeń ! <3
 2. Mam dla Was pytanie: Znacie może jakąś piosenkę, której teledysk jest takim hmm życiowy? Coś na zasadzie tego: LINK. Jeśli tak to proszę o linki ;D

sobota, 2 marca 2013

Rozdział 17

Do pokoju wszedł Adam. Spodziewałam się go, w końcu byliśmy przyjaciółmi. Kiedy otworzył
drzwi spojrzał na leżące wokół mnie dwie walizki, ale nic nie powiedział. Jego wzrok przeniósł się na mnie.
Przez chwile nasze spojrzenia się spotkały, ale potem mimo woli odwróciłam wzrok w inną stronę.
Bez słowa siadł obok mnie na łóżku i zapatrzył się w przestrzeń. Wiedziałam, że o czymś intensywnie
rozmyśla więc mu nie przeszkadzałam. Po chwili ocknął się jakby z jakiegoś snu i popatrzył na mnie
tępym wzrokiem. Miałam wrażenie, że dopiero po chwili uświadomił sobie co on tu w ogóle robi.
Patrzyłam się na niego z przerażeniem. Wyglądał jakoś dziwnie.
-Wyrzucili cię?- spytał po chwili przerywając ciszę
-Nie
-To dlaczego wyjeżdżasz?- zapytał
-Bo muszę, sprawy prywatne- wyjaśniłam
-Zawsze mówiłaś mi jak się coś działo..
-Mogę to samo powiedzieć o tobie
-Wybacz mi, nie mogłem,  obiecałem Susan..
-Rozumiem - powiedziałam mimo, że nie sprawiałam takiego wrażenia
-Powiesz mi dlaczego jedziesz?
-Niestety nie
-Nie możesz zostać?- spytał
-Bardzo bym chciała, ale nie mogę. Naprawdę bym chciała- dodałam
-Szkoda. Pożegnałaś się z kolegą ?- mówiąc to podkreślił wyraźnie słowo kolega
-Tak
-Jak zareagował, że wyjeżdżasz?
Popatrzyłam na niego z uśmiechem.
-Normalnie, a czego się spodziewasz?
-Normalnie, czyli jak?- zapytał
Tym razem patrząc na Adama szczerze się zaczęłam śmiać.
-Pożegnaliśmy się, wymieniliśmy e-mailami, Fb i Twitterem, coś jeszcze chcesz wiedzieć?
Ręczę ci, że nie padliśmy sobie w objęcia płacząc i zawodząc na pożegnanie
-Nie o to mi chodziło..
-A o co?- spytałam
-Kto to w ogóle jest?- spytał
-Tak naprawdę to nie wiem. Poznałam go przez przypadek
-I mu tak od razu zaufałaś?
-Nie- zaśmiałam się- nie chodziłam z nim sama na imprezy, ale z większą ilością osób jeśli o to pytasz
-To dobrze- mruknął bardziej do siebie niż do mnie
-To inspekcja zakończona?- zaśmiałam się- jesteś czasami gorszy niż moi rodzice
-Ktoś musi- uśmiechnął się
-No dobra.. ale czemu akurat ty?
-A nie pasuje ci to?- spytał
-To trochę takie dziwne, w końcu się przyjaźnimy, a ty zawsze mnie o wszystko wypytujesz z najmniejszymi szczegółami..
-Bo się o ciebie martwię..
-Ale o Susan też się martwisz, też się z nią przyjaźnisz, a jednak nie wypytujesz jej o wszystko na
każdym kroku..
-Nic nie rozumiesz..
-No właśnie.. dlatego pytam..
-O której masz autobus?
-Lecę samolotem- powiedziałam
-Samolotem? A to czemu?- zdziwił się
-Bo nie ma akurat żadnego powracającego autokaru, a rodzicom zależy na czasie..
-Czyli to z ich powodu wracasz?
-Nie zupełnie, ale po części tak..
-W ogóle można tak? Telefonicznie zwolnić niepełnoletnie dziecko z obozu, wykupić mu bilet na samolot i pozwolić mu samemu wracać mimo, że jakby nie patrzeć nadal jest na obozie?
-Nie- powiedziałam ze śmiechem
-Dobra rozumiem- zaśmiał się Adam- twoi rodzice potrafią wszystko
-Właśnie- potwierdziłam
-Także samolot masz o której?
-O dwudziestej drugiej..
-O której musisz wyjechać z hotelu?
-Wychowawca mówił, że o dziewiętnastej, tak na wszelki wypadek, jakby były korki..
-Czyli ile masz jeszcze czasu?- spytał w poszukiwaniu zegarka lub jakiegoś telefonu
-Trzy godziny..- powiedziałam- a co?
-Czyli trzy godziny dla nas…
-Nas?- powtórzyłam
-Przecież nie pozwolę ci trzy godziny siedzieć samej w pokoju- powiedział z powagą Adam
-Co zamierzasz robić?- spytałam
-Mam zamiar… w sumie jeszcze nie wiem..- zaczął się zastanawiać
-Pograjmy w coś- zaproponowałam
-W co?
-No nie wiem. Zagrajmy wszyscy w coś, kalambury, albo jakąś taką grę..
-W butelkę?- na propozycję Adama parsknęłam śmiechem
-W butelkę mówisz?- powtórzyłam udając, że rozważam tę propozycję
-Na rozbieranie na przykład..
-Masz zamiar się rozebrać przed dziewczynami? Nieźle- skwitowałam
-A skąd pomysł, że przegram?- spytał
-Intuicja
-A jeśli ty przegrasz?- spytał
-To nie możliwe- powiedziałam z pewnością w głosie
-Dlaczego?
Nie było mi jednak dane odpowiedzieć. Do pokoju wszedł Kuba, Marcin, Dawid, a chwilę po nich
Kaśka, Marlena i wlekąca się za nimi Susan.
-Co robimy?- spytał Dawid
-Gramy w butelkę- mruknął Adam
-Nie- zaprotestowałam- nie na trzeźwo
-Czemu?- zdziwiła się Kaśka
-Bo on chce grać na rozbieranego- wyjaśniłam
-To trzeba coś znaleźć- zaśmiała się Marlena wyciągając z walizki butelkę
-Czyli pełną butelkę już mamy, jeszcze coś pustego- teraz poszukiwania rozpoczęła Kaśka ale nic nie znalazła
-Ja mam- odezwałam się. Po chwili podałam jej potrzebną rzecz.
-Idę o zakład, że Megan przegra- zaśmiał się Adam
-A ja idę o zakład, że nie- powiedziałam
-Czemu? Skąd to możesz wiedzieć?- dopytywał się
-Bo ja na trzeźwo z wami nie gram, a pić też nie mogę, bo dziś wyjeżdżam..
-Faktycznie- mina Adama była bezcenna
-Grajcie beze mnie- powiedziałam- i tak będę mieć niezły ubaw z Was
-Coś sugerujesz?- spytał Dawid
-Nigdy- zaśmiałam się- to jak gracie? Na wyzwania czy na rozbieranego?
-Wyzwania- odpowiedziała mi Susan
Jak zwykle, póki byli trzeźwi wyzwania były na luzie. Każdy był w stanie je wykonać. Jednak od momentu,
kiedy alkoholu zaczęło ubywać, stawały się coraz bardziej osobiste. Leżałam na łóżku i przypatrywałam
się ich grze. Momentami nie mogłam przestać się śmiać patrząc na tych głupoli. Mimo, że moje wakacje
tutaj trwały tylko tydzień, to uważam je za udane. Jednym z wyzwań, do których włączono i mnie, to
było całowanie. Musiałam zostać pocałowana najpierw przez Dawida, a następnie przez Adama.
Było to dziwne- całować się z przyjacielem, ale w sumie był to mój ostatni dzień tutaj, więc było mi
wszystko jedno. Zanim oni wrócą do Polski, nie będą już o tym pamiętać.
Dwie i pół godziny bardzo szybko minęły, a ja musiałam się już powoli zbierać. Wstałam więc i
przytuliłam wszystkich po kolei  (nawet Susan).
-Odprowadzę Cię- zaofiarował się Adam
-Lepiej nie- powiedziałam patrząc na niego, bardzo było od niego czuć, że pił
Pożegnanie było inne niż się spodziewałam. Było takie bardziej czułe. Mimo spędzonego tutaj
zaledwie tygodnia bardzo zżyłam się z nimi, co było dla mnie czymś zupełnie nowym.
Teraz pozostawało mi tylko wrócić do Polski.
_________________
Tak wiem, rozdział miał być wczoraj ale nie miałam jak zalogować się na blog. Więc musiałam to przełożyć. Prawdopodobnie założę nową zakładkę, w której będę informowała Was, jeśli publikacja rozdziału się przedłuży
bo czasami się zdarzają różne nie przewidziane wcześniej okoliczności...
xx