poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział 15

-Bo widzisz... to jest bardzo dla mnie trudne- zaczęła- w sumie nie tylko dla mnie- dodała patrząc znacząco na Adama
-Chciałbym tylko cię prosić żebyś po prostu zaakceptowała obecną sytuację- powiedział Adama przerywając Susan
Nadal nie powiedziałam nic, bojąc się co za chwile usłyszę.
-Pamiętasz Michała?- spytała nie patrząc nawet na mnie, tylko wpatrując się w jeden punkt gdzieś bardzo daleko ode mnie
-Którego?- spytałam
-Twojego byłego chłopaka...
-Jak bym mogła go nie pamiętać?- spytałam z sarkazmem- zostawił mnie z dnia na dzień, nie wiadomo czemu..
-No właśnie-powiedziała Susan podnosząc wzrok i patrząc mi prosto w oczy
-Ale co on ma z tym wspólnego?-spytałam
-Proszę nie złość się-powiedziała Susan
-Co on ma z tym wspólnego?- ponowiłam pytanie
-Przespałam się z nim- powiedziała Susan prawie szeptem
Przez chwilę nie wiedziałam co powiedzieć.
-I co z tego? Przecież już dwa miesiące nie jesteśmy razem...- powiedziałam ze zdziwieniem
-No właśnie.. tylko, że jak się to stało.. to jeszcze byliście ze sobą- słowa Susan zabolały mnie dogłębnie.
-Co?- na nic innego nie było mnie stać
-Zdradziliśmy cię-powiedziała Susan a po policzku zaczęły płynąc jej łzy- potem okazało się, że jestem w ciąży...
Patrzyłam na nią z przerażeniem, bojąc się wymówić chociaż słowo.
-Musiałam ją usunąć... o wszystkim wiedział tylko Michał, Adam i moi rodzice...
-W którym momencie waszej znajomości mnie zostawił?- spytałam
-Następnego dnia, kiedy to się stało...
-Nie wiedziałam, że jesteś aż tak dwulicową dziwką- warknęłam i wyszłam z pokoju mimo nawoływań Adama.
Wybiegłam przed siebie nie zważając na nawołujące mnie krzyki. Jak ona mogła to zrobić? Jak? Była w ciąży z moim chłopakiem! Susan nie raz pierwszy poszła do łóżka z chłopakiem, który mi się podobał.. Jednak wtedy niczego się nie domyślała ale kiedy miała już wrażenie, że mi się podoba, to trzymała się od niego z bezpiecznej odległości. Nigdy bym nie pomyślała, że może się przespać z moim chłopakiem. Przynajmniej wiedziałam, czemu ze mną zerwał- ale to akurat było marne pocieszenie. Czułam się fatalnie. Nikt jeszcze mnie nie upokorzył aż w takim stopniu. Czy ona nie miała żadnych uczuć? I podobno jest a właściwie była moja przyjaciółką.
Usiadłam na ławce i zatopiłam się w łzach. Byłam tutaj sama, a w takich momentach nie potrafiłam być twarda. Jeśli sytuacja zmusiłaby mnie do pozostania w tym pokoju, nie uroniłabym, ani  jednej łzy. Teraz nie potrafiłam zatrzymać potoku łez spływających i mi po policzkach. Po chwili dobiegł do mnie zdyszany Adam
-Megan proszę..- zaczął
-Odejdź ode mnie- warknęłam odtrącając go po raz kolejny
-To nie tak jak myślisz.. ona tego nie chciała
-Nie chciała? No jasne i co mi jeszcze powiesz?- z mojego głosu przebijał się widoczny sarkazm, miałam nadzieję, że go zauważy
Adam przytulił mnie powoli wiedząc że zaprotestuję i się nie mylił. Wstałam z ławki i poszłam w innym kierunku. Adam nie szedł za mną, znał mnie na tyle, że wiedział, że w tej chwili chciałabym być sama. Weszłam do pierwszej lepszej kawiarni i udałam się do toalety. Cieszyłam się, że w takich chwilach nie robiłam się automatycznie czerwona na całej twarzy. Opanowałam szybko płacz, poprawiłam makijaż i zamówiłam sobie kawę. Nie wiedziałam co teraz powinnam zrobić. Była to dla mnie trudna sytuacja, w której nigdy wcześniej nie byłam. Poboczny obserwator stwierdziłby, że powinno być to dla mnie bez znaczenia, bo i tak już nie jesteśmy razem, a jeśli mnie zdradził i zostawił to jest to cholerny dupek, którego trzeba olać. Dla mnie jednak miało to głębszy sens. Przychodziły mi do głowy wszystkie sytuacje związane z tamtymi dniami. Michał zadzwonił do mnie i stwierdził, że nie możemy być już dłużej razem, bo uświadomił sobie, że kocha kogoś innego. Byłam na niego wkurzona, że powiedział mi to przez telefon, a nie miał na tyle odwagi by powiedzieć mi to prosto w twarz. Potem przypomniałam sobie wszystkie rozmowy z Susan i Adamem. Wyznałam im wtedy, że naprawdę kochałam Michała i nigdy mu nie wybaczę, że coś takiego zrobił. Przeklinałam dziewczynę, która mi go odbiła. Susan wtedy siedziała z łagodnym uśmiechem i mówiła, ze wszytko będzie dobrze, że się ułoży, że o nim zapomnę. Adam zachowywał się podobnie. Przez następne kilka dni Susan unikała tematu Michała jak ognia. Zastanawiałam się czemu, aż w końcu stwierdziłam, że na pewno ma dość mojego ciągłego użalania się nad sobą. Dwa tygodnie później pojechała z rodzicami do lekarza. Powiedziała mi tylko tyle, że ten lekarz tylko przyjmuje w miejscowości oddalonej o prawie 60 km i musi tam jechać na badania. Nie było jej kilka dni, bałam się o nią. W końcu wróciła i stwierdziła, że wszytko jest w porządku. Kilkakrotnie widziałam w klubach jak rozmawiała z Michałem, ale nie robiłam sobie z tego nic, w końcu ona też go znała i mimo, że zerwaliśmy kontakt, to wcale nie oznacza, że ona także musi się go wypierać. Nigdy bym wcześniej nie pomyślała, że zrobiła coś, aż tak głupiego.
Patrzyłam przed siebie popijając coś, co nazywało się kawą, ale tak zdecydowanie nie smakowało. Co teraz? Nie mogłam dłużej tutaj siedzieć i się ukrywać, użalając się nad sobą jakie to mam daremne życie i przyjaciół. Nigdy nie potrafiłam siedzieć długo w jednym miejscu, wolałam coś robić.
W końcu postanowiłam wrócić do hotelu i wziąć udział w warsztatach. W końcu muszę tam kiedyś iść bo moja frekwencja będzie niższa niż spodziewałam się tego jeszcze przed wyjazdem z Polski. Wróciłam pospiesznie do hotelu. W pokoju ku mojemu zadowoleniu była tylko Kaśka i Marlena.
-Gdzieś ty się podziewała?- spytały dziewczyny
-Byłam na kawie- powiedziałam
-Idziesz na warsztaty?
-Idę
-Żartujesz?- zdziwiła się Marlena
-Nawet nie -powiedziałam- co teraz robicie?
-Na dworze coś będziemy robić. Chyba scenki
-Jakie scenki?- zdziwiłam się
-W sensie, że będzie trzeba dobrać się w pary i wylosowac jedną z scenek i ją przedstawić
-A to spoko- zaśmiałam się
-Ostatnio też robiliśmy coś podobnego- powiedziała Marlena- oni chyba myślą że umiemy perfekcyjnie angielski.. takie to było trudne..
Po dziesięciu minutach wyszłyśmy z pokoju i skierowałyśmy się w stronę głównej sali, gdzie zazwyczaj odbywały się zajęcia. Według rytuału mieli sprawdzić obecność, a potem wyjść na dwór.
Kolejność w tzw: ,,dzienniku" nie była ułożona alfabetycznie, tylko pokojami, na którym nadal widniała Susan jako nasza współlokatorka.
Wychowawca rozpoczął zaznaczanie obecności. Kiedy doszedł do mnie powiedział tylko ciche ,,nie ma", na moje zaprzeczenie, zdumiony podniósł głowę i przyjrzał się mi uważnie
-Megan? Cóż się stało, że zaszczyciłaś nas swoją obecnością?
Wszystkie głowy były teraz skierowane w moją stronę.
-Po to tu przyjechałam- zaśmiałam się- trzeba zacząc uczyć się angielskiego
Wychowawca widocznie mi nie uwierzył i zaczął kontynuować swoja czynność.  Kiedy skończył, zwrócił się do mnie tak głośno, by wszyscy zebrani w sali mogli to usłyszeć.
-Nie wiem, czy uda ci się ukończyć ten kurs. Grupa już jest bardzo do przodu. Dzisiejszy dzień to w pewnym sensie zaliczenie z wszystkiego co nauczyli się w ciągu tygodnia. 
Nie odpowiedziałam na tę zaczepkę. Miałam nadzieję, że mimo wszystko mi się uda.
Wyszliśmy na dwór i ku mojemu zdumieniu, ale w sumie także uldze, to nie my dobieraliśmy się w pary, tylko dobierali nas wychowawcy.
-Megan ty będziesz z Marcinem
-Spoko- zaśmiałam się ciesząc się że to nie będzie Susan
-Wylosujcie zadanie- powiedział wychowawca podchodząc do nas z szklaną misą
-Losuj- powiedziałam patrząc na Marcina
-Ok
-I jak?-spytałam
-Kłótnia małżeńska
-Co?- zaczęłam się śmiać- pogięło ich?
-Chyba tak. Patrz: Jesteście małżeństwem ze stażem 10 lat. Macie dwójkę dzieci w wieku 2 i 7 lat. Oboje zarzucacie sobie, że nie macie dla nich czasu, a dodatkowo mąż myśli, że żona go zdradza z swoim szefem. Jakie dziadostwo..
-Żeby mieć to za sobą- odpowiedziałam
-To druga para, ok?
-Spoko
Jako pierwsze występowała Marlena z Kaśką.. Czemu one zawsze muszą być razem?  Nawet nie bardzo wiedziałam co one musiały przedstawić bo się nie wsłuchałam
-Zaliczone- z zamyślenia wyrwał mnie głos wychowawcy- teraz Megan i Marcin
Wyszliśmy na ,,scenę". Nasza znajomość angielskiego była na tyle dobra, że bez problemu sobie poradziliśmy. Mimo, że Marcin czasem używał jakiś dziwacznych zwrotów, pewnie nauczył się ich na zajęciach, to bez problemu odpierałam jego zarzuty.
-Zaliczone - warknął wychowawca najwyraźniej nie  zadowolony z tego co właśnie musiał powiedzieć.
________________________
Hej xx
Publikacja rozdziału przeciągnęła się ze względu na brak internetu u mnie w domu...
Jeżeli nic się nie zmieni to dodam może jeszcze rozdział pod koniec miesiąca, wtedy najprawdopodobniej już nie będę musiała iść do koleżanki żeby coś dodać tylko sama już będę mieć internet.
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał xx

8 komentarzy:

  1. Świetnyy!! Z niecierpliwością czekam ma następny ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Super <3 Szkoda.. Ach ten łupi internet ;<

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie że się podoba ! czekam na następne rozdziały ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne opowiadanie, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! :)
    Zapraszam do mnie, nie opowiadanie a pamiętnik. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zawsze świetny^^ Czekam na kolejny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny jak zawsze. masz talent

    OdpowiedzUsuń
  7. każdy twó rozdział jest świetny ;)

    OdpowiedzUsuń