wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 36 (5)


Moje życie stało się bardzo skomplikowane. Momentami Max śmiał się, że mam dwie osobowości. Jedna to jest ta, kiedy spotykam się z Alanem i Adamem, a druga to ta z Londynu. Wiedziałam, że nie da się ich połączyć. Nawet nie warto próbować, bo po co? Dobrze wiedziałam, że KAŻDA nawet najmniejsza próba, nie tylko zakończy się fiaskiem, ale także daleko idącymi konsekwencjami. Minęło kilka tygodni od kiedy Adam i Alan opuścili Londyn. Przez ten cały czas nie miałam z nimi najmniejszego kontaktu. Max miał rację, że muszę go ograniczyć. Nie było innego wyjścia. Jeśli coś poszłoby w złym kierunku, pierwszy trop pójdzie na nich, a oni nie mają z tą sprawą nic wspólnego. Wszelkie fałszywe podejrzenia mogłyby im zaszkodzić, a nawet zniszczyć o nich opinię. Zadawanie się z kimś takim jak ja? Nigdy nie kojarzyło się to z czymś dobrym.  Podobno miałam zły wpływ na ludzi...
-Zapomnij o nich, taka dobra rada ode mnie- usłyszałam obok siebie
Nie musiałam nawet odwracać głowy by wiedzieć, że to Max. Usiadł obok mnie i położył dłoń na moim ramieniu.
-Nie są tego warci- dodał po chwili
-A jeśli są?- spytałam szeptem
-To wtedy masz problem- powiedział z ociąganiem
Umilkłam, bo nie wiedziałam, czy jakieś słowa mogłyby odzwierciedlić to wszystko co chciałam wyrazić. Nie było takiej możliwości. Adam i Alan byli dla mnie bardzo ważni, a ja tak po prostu musiałam ich zostawić. W zeszłym tygodni zmieniłam numer telefonu.
-Chodź- powiedział ciągnąc mnie za rękę- czas się zabawić
Mimo, że te słowa brzmiały co najmniej dwuznacznie, to dobrze wiedziałam, że Max ma na myśli imprezę w jednym z klubów. Musiał teraz bardzo uważać. Oboje musieliśmy.
-Nie wiem czy to dobry pomysł- powiedziałam po chwili
-Nie możemy wiecznie się ukrywać- zaśmiał się- bo wtedy zaczną coś podejrzewać
Miałam nadzieję, że się nie mylił. Bez słowa wstałam i poszłam do swojego pokoju się przebrać. Nie wiedziałam jeszcze, że ta noc miała odmienić wszystko, co się do tej pory zdarzyło, że od teraz wszystko będzie wyglądać inaczej. 
Wyszliśmy z domu równe pół godziny później i skierowaliśmy się do samochodu Max'a.
-Nie przejmuj się tak- powiedział Max obejmując mnie
-Łatwo ci mówić- westchnęłam
Jazda nie należała do jakiś szczególnie ciekawych. Oboje milczeliśmy zatopieni w własnych myślach. Moje wciąż były przy Alanie i Adamie. Kochałam ich. Nawet Susan mimo, że nasze kontakty nagle z dnia na dzień stały się zimne i pozbawione wszelkich emocji.
Max spojrzał na mnie jakimś nieobecnym wzrokiem.
-Co się stało?- spytałam
-Mamy towarzystwo- wyjaśnił rozglądając się z zdenerwowaniem
-Gdzie?- spytałam patrząc do lusterka.
Dopiero po chwili dostrzegłam czarnego mercedesa jadącego tuż za nami już jakiś czas.
-Kto to jest?- spytałam
-Wolisz nie wiedzieć- mruknął skręcając gwałtownie w jakąś przecznicę.
-Czego mi jeszcze nie powiedziałeś?- spytałam próbując się uspokoić
-Wiesz prawie wszystko..
-Prawie?!
-Kurwa-mruknął patrząc w lusterko
-Powiedz mi, kto to jest, proszę
-Kiedy przyjechałaś do Londynu, miałem dość korzystną transakcje z jednym gościem
-I co się stało?- spytałam
-Przegiąłem... Dałem mu zły towar
-Zły?- zdziwiłam się
-Za słaby- mruknął- i za drogi
-I co? Nie dało się tego odkręcić?
-Było już za późno...
-A teraz?- spytałam
-Teraz sam nie wiem co się stanie. Jestem w kropce.
Nastała chwila ciszy. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Sytuacja była dosyć skomplikowana. Wiedziałam, że to nie są przelewki...
Wjechaliśmy w jeszcze inną uliczkę. Za każdym razem miałam nadzieję,że Max wie gdzie jedzie. Jeśli ulica okazała by się ślepym zaułkiem...
Po chwili Max zatrzymał samochód.
-Co jest?- spytałam przerażona
-Twoja podróż kończy się tutaj- powiedział
-Słucham?!- krzyknęłam
-Wysiadasz- powiedział- pośpiesz się bo cię złapią. Od razu uciekaj. Skontaktuje się z Tobą niebawem. Nie mów nikomu co się tutaj wydarzyło. No już!
-Ale
-Żadnego ale!- krzyknął wyraźnie zdenerwowany
Dosyć niechętnie opuściłam samochód i skierowałam się biegiem w stronę parku. Wołłam nie wiedzieć co teraz może się wydarzyć..
Max ruszył z piskiem opon tuż po tym jak opuściłam samochód. Miałam dziwne wrażenie, że nie chodziło tu tylko o towar. W grę wchodziły także różne prywatne porachunki. Ta sprawa mogła mieć głębsze dno niż mi się wydawało. Czy powinnam teraz wrócić do domu? Czy to zbyt niebezpieczne? Nie potrafiłam w tym momencie podjąć żadnej sensownej decyzji. Wciąż miałam jedną myśl: co teraz będzie z Max'em? Był środek nocy, a ja stałam w jakimś parku. Miałam kilka kilometrów do domu. Piesza wędrówka nie wydawała mi się korzystną opcją w takiej sytuacji. Musiałam zamówić taksówkę. Ciekawiła mnie jedna rzecz. Co to za transakcja, skoro konsekwencje pojawiły się dopiero po pół roku...
_____________________
Przepraszam, że rozdział taki krótki i trochę bez sensu, ale miałam straszny mętlik...
Teraz przynajmniej wiem już na czym stoję...
Zdarza się, że nie ma mnie całymi dniami w domu, więc rozdziały będę pisać nocami..
Przed opublikowaniem czytałam rozdział kilkakrotnie więc mam nadzieję, że nie umknęły mi tym razem żadne błędy.. ;D

7 komentarzy:

  1. hej :D
    bardzo się cieszę że dodałaś nowy rozdział... czekałam na niego dość długo ale i tak się cieszę że jest :D
    także życzę ci powodzenia w kolejnych rozdziałach :*
    Ola <3

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny rozdział zresztą tak jak wszystkie, mam nadzieje, że nowy rozdział pojawi się niedługo :)
    Ania ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział !!!!
    Czekam na next'a ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. uuu bardzo ciekawy dużo się dzieje chce więcej czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Faaajowe ! Next please ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. szkoda że taki krótki :( ale trudno. wiedziałam że to będzie związane z narkotykami ;D zresztą nie trudno było się domyślić ;P fajny rozdział, czekam na kolejny xD ~Pepe

    OdpowiedzUsuń