wtorek, 3 września 2013

Rozdział 40 (9)

Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. Po niej kolejna i jeszcze jedna. Te słowa bolały, tak jakby wypowiedział mi je prosto w oczy. Prawda bolała. Słowa nie raz były straszniejsze niż czyny. Miałam rację, kiedy spodziewałam się. że główną przyczyną zachowania Adama i Alana było moje niezdecydowanie. Jak powinnam się teraz zachować? Alan przewidział już mój najbardziej prawdopodobny krok i niemu zapobiegł. Musiałam szybko podjąć jakieś działania, jakieś kroki, ale nie miałam pomysłu. Jedno było pewne: powinnam to dobrze przemyśleć..
Z drugiej jednak strony musiałam działać szybko. Głupio byłoby gdybym w ogóle nie zareagowała na tą piosenkę.
Wybrałam numer Alana. Postanowiłam działać instynktownie. Nie miałam gotowego planu, ani jego zarysu. Musiałam spróbować.
Pierwszy sygnał, drugi, trzeci..siódmy.
Ponownie wybrałam numer Alana, jednak sytuacja się powtórzyła- połączenie nie zostało odebrane. Po chwili namysłu wybrałam numer do Adama. Jeżeli próbował się tyle razy ze mną skontaktować, to była nadzieja na to, że odbierze.
-Słucham?- odebrał przyjaznym głosem
-Hej- powiedziałam na początku. Nie przemyślałam tego, co mu powiem.
-Zdecydowałaś się zadzwonić..
-Tak- potwierdziłam- chciałam porozmawiać
-O czym?- zdziwił się- podobno nie masz jakiś wielkich przeciwskazań co do zerwania całkowitego kontaktu z nami
-Alan przesłał mi piosenkę- powiedziałam zupełnie ignorując jego zaczepkę
-I co z tego?
-Nie mogę się z nim skontaktować- wyjaśniłam
-Nie odbiera?
-Tak
-A wsłuchałaś się dobrze w słowa?
-Adam musimy się spotkać- powiedziałam tonem, którym nie przyjmowałam sprzeciwu- musimy porozmawiać
-Czyli jednak chcesz z nami rozmawiać- powiedział Adam z udawanym zaskoczeniem
-Kurwa Adam przestań- wkurzyłam się- kiedy macie czas?
-Zadzwonię do ciebie w tej sprawie- powiedział
-Dobra. Cześć-  powiedziałam po czym się rozłączyłam.
Teraz byłam pewna swego. Musieliśmy to załatwić jak normalni ludzie, a nie skrywać nasze emocje pod sarkazmem i ironią. Niedopowiedzenia były najgorszą alternatywą.
Kolejny raz nacisnęłam PLAY by móc posłuchać tego co ma mi do powiedzenia, być móc jeszcze raz usłyszeć jego głos..

Kilka dni później
Co się ze mną dzieje? Mam wrażenie, że Alan i Adam mają rację. Nie wiem czego chcę. Coraz częściej myślę, że czuje coś więcej do Alana niż mi się wydawało. Ale dlaczego akurat teraz? Kiedy wszystko zaczęło iść w złą stronę? W mojej głowie wciąż dźwięczały słowa ,,STRACIŁAŚ GO".
Żadnej wiadomości od Max'a. Żadnej od Adama i Alana. Powoli mnie to wykańczało. Czułam jak tracę kontakt z światem. Z tym wszystkim co było dla mnie kiedyś i jest nadal ważne. Żałowałam, że nie mogę cofnąć czasu, ale co bym wtedy zrobiła? Jakbym postąpiła gdyby było to możliwe?
Wibracje na stoliku spowodowały, że niemalże rzuciłam się w kierunku komórki.
-Możemy się spotkać- brzmiały słowa Adama- jutro w tej knajpce co zawsze o siedemnastej
-Świetnie- powiedziałam z powagą, idealnie skrywając ulgę i radość- przyjdę
Kiedy rozmowa się zakończyła zaczęłam tańczyć z szczęścia po całym hotelowym pokoju. Czy to możliwe, że wreszcie się wszystko ułoży? Byłoby cudownie.

Kolejny dzień
Na nogach byłam już od siódmej. Mimo iż do spotkania zostało jeszcze dziesięć godzin to byłam tym bardzo zdenerwowana. A co jeżeli się nie uda? Swoją drogą było to zabawne nowe doświadczenie. Już dawno mi tak na nikim nie zależało. W planach miałam także w najbliższym czasie odwiedzić rodziców, chociaż nie uważałam tego za dobry pomysł. Byłam przekonana iż mnie nienawidzą za to, że byłam kolejną córką, która im uciekła. Kładło to cień na ich karierę zawodową, a teraz kiedy firma ojca upadła, było więcej niż pewne, że to mnie za to obwinia.
Zeszłam do hotelowej restauracji na śniadanie. Myślałam już nawet nad tym, by kupić lub wynająć mieszkanie, a nie mieszkać ciągle o hotelu. Jednak nie byłam przekonana czy się opłaca. Za niedługo wracam do Londynu do Max'a..
Dzień płynął wolno, jak dla mnie za wolno. Mimo iż bałam się tego spotkania, chciałam jednocześnie by było ono jak najszybciej. Zależało mi na Adamie i Alanie i nie chciałam ich stracić, nie mogłam.
Była czternasta, kiedy to się wydarzyło. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, ani dzisiaj, ani kiedykolwiek. Ten jeden telefon odmienił wszystko. Zniszczył moje plany, nadzieję...
-Max nie żyje, przykro mi- powiedziała Jennifer załamującym się głosem
-Jak to?- spytałam z łzami w oczach
-Miał wypadek, godzinę temu..
-Co się stało?
-Zderzenie czołowe samochodów..
Ta wiadomość zmroziła mi krew w żyłach. Max nie żyje? Jeszcze kilka dni temu z nim rozmawiałam.. Był dla mnie przyjacielem, a teraz.. go nie ma.
-Przyjadę- powiedziałam pewnym siebie głosem
-Nie- zaprzeczyła szybko dziewczyna- narazie proszę nie przyjeżdżaj. Jego ojciec jest w okropnym stanie..
-Nic dziwnego stracił syna- powiedziałam bezbarwnym głosem
-Obwinia się o jego śmierć..- kontynuowała
-Przecież nic nie zrobił- prawie wyszeptałam
-Nie rozumiesz. Samochód, z którym zderzył się Max prowadził jego ojciec..
Minęły już dwie godziny od tej rozmowy. Była szesnasta, a za godzinę miałam się spotkać z Alanem i Adamem. Nie byłam na to gotowa. Chciałam zrezygnować, ale wiedziałam, że taka okazja może się już nie powtórzyć. Zrezygnowana zrobiłam nowy makijaż, próbując pod dużą warstwą pudru ukryć podpuchnięte oczy. Miałam nadzieję, że nie zauważą, że coś jest nie tak. Bałam się, że jeżeli prawda wyjdzie na jaw, zaczną się głupie docinki.
Ubrałam szarą bluzę z kapturem i do tego czarne legginsy. Na to wszystko założyłam czarną kurtkę. Spojrzałam do lustra i stwierdziłam, że wyglądam..smutno. Dla rozwiania wszelkich zbędnych przypuszczeń założyłam kolorowe kolczyki. Miałam nadzieję, że nic nie zaczną podejrzewać. Ten czas miałam spędzić tylko z nimi- z Alanem i Adamem.
Miałam nadzieję, że się uda, chociaż miałam utrudnione zadanie. Jennifer, która była przyjaciółką Max'a miała mnie poinformować, kiedy będzie pogrzeb. Miałam dziwne wrażenie, że będzie to moja ostatnia wizyta w tym mieście. Nie miałam już do kogo tam jechać.
Doszłam na miejsce pięć minut przed czasem, jednak oni już czekali. Rzuciłam krótkie ,,cześć" z wymuszonym uśmiechem i usiadłam obok nich. Momentalnie podeszła do mnie kelnerka by przyjąć zamówienie. Zdecydowałam się na herbatę z cytryną- zupełnie nie w moim stylu, ale to właśnie na nią miałam teraz największą ochotę. Adam i Alan wpatrywali się we mnie, kiedy powoli ściągałam kurtkę.
-Czas porozmawiać- zaczął Adam
-Nareszcie- odpowiedziałam po czym zapanowała kłopotliwa cisza
-A więc- zaczął Alan- co u ciebie?
-W porządku
-Na ile zostajesz w Polsce?- kontynuował
-Za niedługo jadę do Londynu na kilka dni, a potem najprawdopodobniej wracam na stałe do Polski
-Co się stało, że zmieniłaś zdanie?- zadrwił Adam- czyżby Max cię już nie chciał?
Spojrzałam na niego i sama nie wiedziałam co powinnam powiedzieć. Mogłabym się kłócić, ale nie miałam siły. Czułam tylko wewnętrzny ból, który nie chciał minąć. Do oczu napłynęły mi łzy. Nie mogłam rozkleić się przy nich. Pośpiesznie wstałam z miejsca i skierowałam się bez słowa do drzwi. Mroźne powietrze owiało mi twarz co sprawiło, że poczułam się odrobinę lepiej. Wiedziałam jak to wyglądało. Wychodząc potwierdziłam słowa Adama, mimo iż nie była to prawda. Weszłam z powrotem do środka i usiadłam na swoim miejscu. Starałam się nie patrzeć na żadnego z nich.
-Wszystko w porządku?- spytał Alan

-Jasne- powiedziałam nawet na niego nie patrząc- wyjaśnijmy w końcu to całe zamieszanie

-Kto zaczyna?- spytał Adam

-Wy- powiedziałam- ja jak na razie nic z tego nie rozumiem
-Dobra, a więc będę z tobą zupełnie szczery- zaczął Adam- zawsze chciałaś byśmy się z Alanem polubili. Udało się..
-Zauważyłam- mruknęłam
-I tu właśnie pojawia się problem-ciągnął nie zrażony moim wtrąceniem- bo nie mogę być po stronie was obojga jednocześnie
-I wybrałeś Alana- wtrąciłam się- to też już wiem
-Nie- zaprzeczył- rozważyłem wszystko i doszedłem do wniosku, że to ty zawaliłaś..
-Ja?- zdziwiłam się
-Tak. Zwodziłas Alana, a w rzeczywistości byłaś z Max'em..
-Słucham?- prawie krzyknęłam poprzez co kilku klientów się na mnie dziwnie popatrzyło- nigdy nie byłam z Max'em!
-Nie mów, że mieszkaliście ze sobą przez pół roku i nic pomiędzy wami się nie wydarzyło..
-Byliśmy tylko przyjaciółmi..- powiedziałam
-Byliście?- powtórzył unosząc brew- a to już nie jesteście?
Wzięłam głęboki oddech. Nie byłam z stanie wyjaśniać mu wszystkiego.
-Nie zaczynaj- odpowiedziałam krótko
-Dobra. Załóżmy, że ci wierzymy. W takim razie czemu chcesz wrócić na stałe do Polski?
-Nie chcę-powiedziałam- ale muszę, bo nie mam już po co tam być i nie pytaj czemu, proszę bo mam już dosyć tego tematu.
-Megan wszystko w porządku?- spytał Alan, który jak dotąd odezwał się tylko kilkakrotnie
-Tak- potwierdziłam szybko- czemu pytasz?
-Jesteś bardzo blada i masz napuchnięte oczy..Jesteś smutna..
Miałam nadzieję, że makijaż wszystko zasłonił. Moje nadzieje było jednak złudne. Nie mogłam dać dużo pudru i podkładu, by mimo wszystko wyglądać naturalnie. Jednak sądziłam, że okolice oczu przykryłam wystarczająco.
-Nic mi nie jest- powiedziałam szybko- a ty co masz do mnie? Tobie co zrobiłam?
-Jesteś dwulicowa- odpowiedział bez mrugnięcia okiem
-Co? Czemu?
-Nie wierzę ci, że nie spałaś z Max'em. Z jednej strony próbowałaś zerwać z nami kontakt, a z drugiej co było na lotnisku.. całowałaś się ze mną jednocześnie mnie odrzucając. Najzwyczajniej chciałaś mieć drugą opcję, jeżeli ta z Max'em zawiedzie. Taką drogę ucieczki..
-Nie powinieneś tak mówić- powiedziałam powoli

-Bo co? Bo odważyłem się powiedzieć prawdę?
-Nie. To wszystko nieprawda. Nie byłam nigdy z Max'em i jak widzę problem nie dotyczy mnie tylko was. Dopóki tego nie pojmiecie, nie mamy o czym ze sobą rozmawiać.
Wstałam i skierowałam się do wyjścia. Żaden z nich mnie nie zatrzymał, żaden nie zaprzeczył, nic nie powiedział. Pozwolili mi odejść. Kolejny ruch i tak należał do nich. Jednak musiałam przygotować się na każdą ewentualność. Mogło już nic więcej nie nastąpić..
*Hahha tak. Pisze się ,,zatrzymaj" ;D aż dziwne, że mi tego blogger nie podkreślił.. ;D
___________________________________
*,,Wiesz, nie lubie takiego czegoś że najpierw zaczynasz bloga a potem nie chce się pisać... pomyśl zanim zaczniesz!!..." 
Takie przypomnienie: Blog ma już 40 rozdziałów piszę go od listopada 2012 roku.. więc ma już prawie 10 miesięcy.. rozumiem, że wtedy miałam już to przewidzieć?
**Hahha tak. Pisze się ,,zatrzymaj" ;D aż dziwne, że mi tego blogger nie podkreślił.. ;D
***A co do Bloga to w przyszłym tygodniu dodam ostatni rozdział. Z tej historii robi się już takie masło maślane.. sama się w nim gubię..
Jednak...
Zawsze jest tak, że mam w szkole jakiś bardzo ważny sprawdzian, a ja zamiast się uczyć zaczynam pisać rozdziały.. Więc biorąc pod uwagę, że już w czerwcu zapowiedzieli nam z 4 sprawdziany na początek września (w tym maturę próbną) to pewnie w tym roku nie będzie wyjątku...
Jest mała możliwość, że do końca września założę kolejny Blog z opowiadaniem ;D
Może macie jakieś pomysły? Wystarczy jakikolwiek wątek...
M. 

7 komentarzy:

  1. Łał cudowny ..czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie piszesz.!!!
    Czekam na kolejne rozdziały <3333

    OdpowiedzUsuń
  3. super <3 szkoda ,Ze juZ koniec ;(

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie kończ bloga ! To nie jest masło maślane. Wszystko jest poukladane i ma sens... !

    OdpowiedzUsuń
  5. z jednej strony cię rozumiem ale to opowiadanie jest jednym z najzajebistszych jakie czytam <3 i jęśli nawet miałabyś wrzucać je rzadziej to fajnie by było gdybys pisała to nadal :D np niech juz zostanie w tej polsce odwiedzi rodzicow cos takiego :D ale jesli serio nie masz czasu nawet raz na tydzien/dwa tygodnie to na prawde szkoda :(

    OdpowiedzUsuń
  6. nie zaczynaj nowego opowiadania tylko pisz dalej to, bo jest mega swietna ta opowiesc ;) wszystko ma sens i zawsze trzyma sie kupy! nie koncz tego, pisz dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wolałabym żebyś pisała to opowiadanie, a nie zaczynała następne ;)
    Ale to twoja decyzja.
    Bardzo szkoda mi będzie tego opowiadania, przeczytałam każdy rozdział i jest to jedyne opowiadanie które czytam. Szkoda ..

    OdpowiedzUsuń