Moje życie stało się bardzo skomplikowane. Momentami Max śmiał się, że
mam dwie osobowości. Jedna to jest ta, kiedy spotykam się z Alanem i Adamem, a
druga to ta z Londynu. Wiedziałam, że nie da się ich połączyć. Nawet nie warto
próbować, bo po co? Dobrze wiedziałam, że KAŻDA
nawet najmniejsza próba, nie tylko zakończy się fiaskiem, ale także
daleko idącymi konsekwencjami. Minęło kilka tygodni od kiedy Adam i Alan
opuścili Londyn. Przez ten cały czas nie miałam z nimi najmniejszego kontaktu.
Max miał rację, że muszę go ograniczyć. Nie było innego wyjścia. Jeśli coś
poszłoby w złym kierunku, pierwszy trop pójdzie na nich, a oni nie mają z tą sprawą nic wspólnego. Wszelkie fałszywe podejrzenia mogłyby im zaszkodzić, a
nawet zniszczyć o nich opinię. Zadawanie się z kimś takim jak ja? Nigdy
nie kojarzyło się to z czymś dobrym. Podobno miałam zły wpływ na ludzi...
-Zapomnij o nich, taka dobra rada ode mnie- usłyszałam obok siebie
Nie musiałam nawet odwracać głowy by wiedzieć, że to Max. Usiadł
obok mnie i położył dłoń na moim ramieniu.
-Nie są tego warci- dodał po chwili
-A jeśli są?- spytałam szeptem
-To wtedy masz problem- powiedział z ociąganiem
Umilkłam, bo nie wiedziałam, czy jakieś słowa mogłyby
odzwierciedlić to wszystko co chciałam wyrazić. Nie było takiej możliwości.
Adam i Alan byli dla mnie bardzo ważni, a ja tak po prostu musiałam ich
zostawić. W zeszłym tygodni zmieniłam numer telefonu.
-Chodź- powiedział ciągnąc mnie za rękę- czas się zabawić
Mimo, że te słowa brzmiały co najmniej dwuznacznie, to dobrze
wiedziałam, że Max ma na myśli imprezę w jednym z klubów. Musiał teraz bardzo
uważać. Oboje musieliśmy.
-Nie wiem czy to dobry pomysł- powiedziałam po chwili
-Nie możemy wiecznie się ukrywać- zaśmiał się- bo wtedy
zaczną coś podejrzewać
Miałam nadzieję, że się nie mylił. Bez słowa wstałam i poszłam do
swojego pokoju się przebrać. Nie wiedziałam jeszcze, że ta noc miała odmienić
wszystko, co się do tej pory zdarzyło, że od teraz wszystko będzie wyglądać
inaczej.
Wyszliśmy z domu równe pół godziny później i skierowaliśmy się do samochodu
Max'a.
-Nie przejmuj się tak- powiedział Max obejmując mnie
-Łatwo ci mówić- westchnęłam
Jazda nie należała do jakiś szczególnie ciekawych. Oboje milczeliśmy
zatopieni w własnych myślach. Moje wciąż były przy Alanie i Adamie. Kochałam ich.
Nawet Susan mimo, że nasze kontakty nagle z dnia na dzień stały się zimne i pozbawione
wszelkich emocji.
Max spojrzał na mnie jakimś nieobecnym
wzrokiem.
-Co się stało?- spytałam
-Mamy towarzystwo- wyjaśnił rozglądając
się z zdenerwowaniem
-Gdzie?- spytałam patrząc do lusterka.
Dopiero po chwili dostrzegłam czarnego
mercedesa jadącego tuż za nami już jakiś czas.
-Kto to jest?- spytałam
-Wolisz nie wiedzieć- mruknął skręcając
gwałtownie w jakąś przecznicę.
-Czego mi jeszcze nie powiedziałeś?-
spytałam próbując się uspokoić
-Wiesz prawie wszystko..
-Prawie?!
-Kurwa-mruknął patrząc w lusterko
-Powiedz mi, kto to jest, proszę
-Kiedy przyjechałaś do Londynu, miałem
dość korzystną transakcje z jednym gościem
-I co się stało?- spytałam
-Przegiąłem... Dałem mu zły towar
-Zły?- zdziwiłam się
-Za słaby- mruknął- i za drogi
-I co? Nie dało się tego odkręcić?
-Było już za późno...
-A teraz?- spytałam
-Teraz sam nie wiem co się stanie. Jestem
w kropce.
Nastała chwila ciszy. Nie wiedziałam
co o tym myśleć. Sytuacja była dosyć skomplikowana. Wiedziałam, że to nie są przelewki...
Wjechaliśmy w jeszcze inną uliczkę.
Za każdym razem miałam nadzieję,że Max wie gdzie jedzie. Jeśli ulica okazała by
się ślepym zaułkiem...
Po chwili Max zatrzymał samochód.
-Co jest?- spytałam przerażona
-Twoja podróż kończy się tutaj- powiedział
-Słucham?!- krzyknęłam
-Wysiadasz- powiedział- pośpiesz się
bo cię złapią. Od razu uciekaj. Skontaktuje się z Tobą niebawem. Nie mów nikomu
co się tutaj wydarzyło. No już!
-Ale
-Żadnego ale!- krzyknął wyraźnie zdenerwowany
Dosyć niechętnie opuściłam samochód
i skierowałam się biegiem w stronę parku. Wołłam nie wiedzieć co teraz może się
wydarzyć..
Max ruszył z piskiem opon tuż po tym
jak opuściłam samochód. Miałam dziwne wrażenie, że nie chodziło tu tylko o towar.
W grę wchodziły także różne prywatne porachunki. Ta sprawa mogła mieć głębsze dno
niż mi się wydawało. Czy powinnam teraz wrócić do domu? Czy to zbyt niebezpieczne?
Nie potrafiłam w tym momencie podjąć żadnej sensownej decyzji. Wciąż miałam jedną
myśl: co teraz będzie z Max'em? Był środek nocy, a ja stałam w jakimś parku. Miałam
kilka kilometrów do domu. Piesza wędrówka nie wydawała mi się korzystną opcją w
takiej sytuacji. Musiałam zamówić taksówkę. Ciekawiła mnie jedna rzecz. Co to za
transakcja, skoro konsekwencje pojawiły się dopiero po pół roku...
_____________________
Przepraszam, że rozdział taki krótki i trochę bez sensu, ale miałam straszny mętlik...
Teraz przynajmniej wiem już na czym stoję...
Zdarza się, że nie ma mnie całymi dniami w domu, więc rozdziały będę pisać nocami..
Przed opublikowaniem czytałam rozdział kilkakrotnie więc mam nadzieję, że nie umknęły mi tym razem żadne błędy.. ;D
Teraz przynajmniej wiem już na czym stoję...
Zdarza się, że nie ma mnie całymi dniami w domu, więc rozdziały będę pisać nocami..
Przed opublikowaniem czytałam rozdział kilkakrotnie więc mam nadzieję, że nie umknęły mi tym razem żadne błędy.. ;D